No, bardzo chora, bardzo, qurde. OP tak mają po prostu - dobrze wiesz.qzia pisze:Ja bym ją do weta zaprowadziła. Może chora.
Iskra de domo Poszły w Las
Re: Iskra de domo Poszły w Las
Ogar dobry:Gęby długiej. Paznokci tępych. Zadu przestronnego, łakomy, zwajca.
- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Iskra de domo Poszły w Las







Kasia
Re: Iskra de domo Poszły w Las
No bo u Ciebie Kasiu konkurencja ogromna... A u mnie co? Tylko kicia. Chociaż kiedy kicia zainteresowała się kością i chciała podejść, to Iskra tak warknela, ze kicia salto w powietrzu zrobiła. 

Byleby w sercu ciągle maj!
Re: Iskra de domo Poszły w Las
Iskra zagrała...
Zdarzyło się jej wcześniej, kiedy była jeszcze szczeniakiem, ale była na sznurku i wredna (i przestraszona) pani nie pozwoliła pogonić...
Dzisiaj na spacerze zagrała... najpierw oszczekała coś, ale byłam daleko, nie widziałam co to... za chwilę zobaczyłam uciekającego zająca i usłyszałam granie Iskry. Grała i jak szalona goniła po tropie. Radość tego doświadczenia mieszała się u mnie z niepokojem... Patrzyłam na szał mojego psa i myśalałam sobie, czy jest coś w stanie to opanować? Gwizdek sobie gwizdał, po którymś tam razie zrezygnowałam z gwizdania, bo ta szelma i tak nie słuchała. W tej chwili mój pies składał się wyłącznie z nosa... Po pół godzinie Iskrowego ganiania z nosem pzy ziemi przemknęła mi przez głowę myśl: "miałam psa". Bo ani na chwilę nie ustawała... Choć muszę przyznać, że diablątko kontrolowało, gdzie jestem... Kiedy schowałam się w zagajniczku i obserwowałam jej wyczyny, dwukrotnie przyleciała do mnie, dała mi znak, że wie, gdzie jestem i poleciała znowu tropić swoją zdobycz... Po mniej więcej godzince, pańcia, czyli ja, postanowiłam zwabić Iskierkę fortelem (nie nadużywam tego, ale jak dotąd, zawsze działało).
Schowałam się w krzakach i zaczęłam udawać, że płaczę... po dwóch minutach mojego zawodzenia Iskierka była przy mnie... Stanęła rozradowana, gotowa mi pomagać. Bez trudu i uciekania dała się uwiązać, choć jeszcze kilka razy próbowała mnie nakłonić (te wymowne i wyczekujące spojrzenia) do powrotu na łąkę z zajączkiem...
W drodze powrotnej, na zaoranym polu dostrzegła z daleka dwie spore pryzmy (myślę, że wiem czego)... Iskierce też się wydawało, że wie... Zrobiła jeża na grzbiecie i fachowo oszczekała... W końcu była w zagrodzie i wie, jak wygląda dzik, co nie?
Takie mam dzielne psisko...
I kochane, jak nie wiem co... Od powrotu ze spaceru, śpi... pewnie jej się zając śni...
Zdarzyło się jej wcześniej, kiedy była jeszcze szczeniakiem, ale była na sznurku i wredna (i przestraszona) pani nie pozwoliła pogonić...
Dzisiaj na spacerze zagrała... najpierw oszczekała coś, ale byłam daleko, nie widziałam co to... za chwilę zobaczyłam uciekającego zająca i usłyszałam granie Iskry. Grała i jak szalona goniła po tropie. Radość tego doświadczenia mieszała się u mnie z niepokojem... Patrzyłam na szał mojego psa i myśalałam sobie, czy jest coś w stanie to opanować? Gwizdek sobie gwizdał, po którymś tam razie zrezygnowałam z gwizdania, bo ta szelma i tak nie słuchała. W tej chwili mój pies składał się wyłącznie z nosa... Po pół godzinie Iskrowego ganiania z nosem pzy ziemi przemknęła mi przez głowę myśl: "miałam psa". Bo ani na chwilę nie ustawała... Choć muszę przyznać, że diablątko kontrolowało, gdzie jestem... Kiedy schowałam się w zagajniczku i obserwowałam jej wyczyny, dwukrotnie przyleciała do mnie, dała mi znak, że wie, gdzie jestem i poleciała znowu tropić swoją zdobycz... Po mniej więcej godzince, pańcia, czyli ja, postanowiłam zwabić Iskierkę fortelem (nie nadużywam tego, ale jak dotąd, zawsze działało).
Schowałam się w krzakach i zaczęłam udawać, że płaczę... po dwóch minutach mojego zawodzenia Iskierka była przy mnie... Stanęła rozradowana, gotowa mi pomagać. Bez trudu i uciekania dała się uwiązać, choć jeszcze kilka razy próbowała mnie nakłonić (te wymowne i wyczekujące spojrzenia) do powrotu na łąkę z zajączkiem...

W drodze powrotnej, na zaoranym polu dostrzegła z daleka dwie spore pryzmy (myślę, że wiem czego)... Iskierce też się wydawało, że wie... Zrobiła jeża na grzbiecie i fachowo oszczekała... W końcu była w zagrodzie i wie, jak wygląda dzik, co nie?

Takie mam dzielne psisko...

I kochane, jak nie wiem co... Od powrotu ze spaceru, śpi... pewnie jej się zając śni...
Byleby w sercu ciągle maj!
- ania N
- Posty: 5017
- Rejestracja: piątek 03 kwie 2009, 18:43
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Nasiłów /Puławy
Re: Iskra de domo Poszły w Las
A psie emocje udzielają się i Pańci prawda?
Pierwsze granie to jest coś - gratulujemy.
Ewa - masz OGARA
Pierwsze granie to jest coś - gratulujemy.


Ewa - masz OGARA

„Jak ktoś chce coś robić to szuka sposobu, jak ktoś nie chce nic robić to szuka powodu."
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Iskra de domo Poszły w Las
No to teraz trzeba będzie odkopać jakąś flintę po dziadku albo po innym stryjku i iść w pole w sezonie 

Re: Iskra de domo Poszły w Las
Dzięki za gratulacje... Dla Was to pewnie już rzecz oczywista... Emocje są, duże... Dla mnie to przede wszystkim spotkanie z czymś pierwotnym, silnym i nieogarniętym...ania N pisze:A psie emocje udzielają się i Pańci prawda?
Pierwsze granie to jest coś - gratulujemy.![]()
![]()
Ewa - masz OGARA
Silne emocje z odrobiną lęku...
Do Australii bym się dokopała a nic bym nie wykopała...Ania W pisze:No to teraz trzeba będzie odkopać jakąś flintę po dziadku albo po innym stryjku i iść w pole w sezonie


Byleby w sercu ciągle maj!
Re: Iskra de domo Poszły w Las
No ja też lubię jak Łoza goni...i jak zimą wraca zziajana z bieganiny po polach. Uwielbiam jak wpada na jakiś trop i zaczyna się kręcić i szukać.Ewka pisze:
Dzięki za gratulacje... Dla Was to pewnie już rzecz oczywista... Emocje są, duże... Dla mnie to przede wszystkim spotkanie z czymś pierwotnym, silnym i nieogarniętym...
Silne emocje z odrobiną lęku...
Że o tych nieszczęsnych bażantach nie wspomnę -wtedy robi z niej się wyżeł, z merdającym charakterystycznie ogonem

Fajnie tak "czytać" psa. I ostatnio stwierdziłam że ja już chyba nie mogłabym z takim "spacerowym psem" chociaż faktycznie to o niebo wygodniejsze na codzień

a to spokojnie...do ganiania za psem wystarczy pomarańczowa kamizelkaEwka pisze:Do Australii bym się dokopała a nic bym nie wykopała...Ania W pisze:No to teraz trzeba będzie odkopać jakąś flintę po dziadku albo po innym stryjku i iść w pole w sezonieMoja dola, to za psem ganiać

Re: Iskra de domo Poszły w Las
Aniu, a po jakim czasie Łoza wraca? Ile jej to czasu zajmuje?
Bo ja wczoraj miałam wrażenie, że Iskra się prędzej zagoni niż wróci...
Może dlatego, że tak na poważnie i samodzielnie to był Iskry pierwszy raz.
"a to spokojnie...do ganiania za psem wystarczy pomarańczowa kamizelka"
no i na co mi przyszło...
Bo ja wczoraj miałam wrażenie, że Iskra się prędzej zagoni niż wróci...
Może dlatego, że tak na poważnie i samodzielnie to był Iskry pierwszy raz.
"a to spokojnie...do ganiania za psem wystarczy pomarańczowa kamizelka"
no i na co mi przyszło...

Byleby w sercu ciągle maj!