Strona 106 z 127

Re: Mozart

: poniedziałek 06 sie 2012, 09:41
autor: Hekate
Na takie wakacje to nawet ja bym pojechała :marzyc_2: Tylko nie wiem jak bym się sprawdziła w aportowaniu patyka :gleba:

Re: Mozart

: poniedziałek 06 sie 2012, 13:20
autor: BasiaM
To jest niesprawiedliwe :obraza_1: ja też chcęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę :placzek: na takie wakacje :placzek:
Moziu , zazdrościmy ci wszyscy :jezyk_3: Wakacje miałeś super w dechę :silacz:
A u nas cieczka i Uchaty musi z panią do roboty chodzić :zly2:
a w robocie, 9 par rąk do miziania, jedzonko, ciasteczka, pies sąsiada, ogród, ale co z tego jak wielka miłość w domu została :niewka:

Re: Mozart

: poniedziałek 06 sie 2012, 21:27
autor: ania N
Super wakacje. :silacz:

Ogar potrafi i pływać i aportować - jak mu się chce oczywiście :D . A jeszcze jak trzeba cos pokazać labkom ... :fiufiu:

Mozart nie pił słonej wody? Nasz pił bez opamiętania - a potem był niezły roztrój żołądka. :D

Ps. A gdzie was na plaży z psami wpuścili? - okolice Gdańska niestety niezbyt gościnne dla czworonogów. :niewka: :mysl_1:

Re: Mozart

: poniedziałek 06 sie 2012, 22:26
autor: zybalowie
Mozart nie pił słonej wody? Nasz pił bez opamiętania - a potem był niezły roztrój żołądka.
A pił pił! Najpierw panikowałam, a potem mnie uświadomili starzy plażowi wyjadacze, że to nic niezwykłego i psy czasem odczuwają taką chęć. Rewolucji o dziwo nie było, jeden lekki luzaczek i koniec, a spodziewałam, się ostrego spawania...
A jeszcze jak trzeba cos pokazać labkom ...
Tak za bardzo to on nie pokazał, bo w porównaniu z tymi urodzonymi pływakami to on był sierota straszna ;-) I tak na przykład, kiedy reszta psów do brzegu płynęła, to on jak tylko wyczuł grunt pod nogami wracał susami - no co się będzie przemęczał w końcu...
A gdzie was na plaży z psami wpuścili?
W Międzyzdrojach jest fragment plaży z legalnym wejściem dla psów. Cudo! I mało kto o tym wie - uświadomił nas ten pan od zakładania kamizelki goldenom, bo on swoim wodolubnym psom dosyć często funduje takie atrakcje.

Super, super i jeszcze raz super. Osoby nie lubiące towarzystwa psów tam nie przychodzą, a reszta to albo właściciele psów, albo ich miłośnicy, którym psie harce nie przeszkadzają. Wilk syty i owca cała, bo nikt nikomu nie wchodzi w paradę. Byłam też w szoku kiedy sobie uświadomiłam, ile ośrodków przyjmuje teraz z psami. Kiedyś znalezienie czegoś takiego było trudne, teraz - nie ma sprawy.

Czasy się zmieniają, coraz więcej jest zaangażowanych psiarzy, którzy stworzyli już całkiem prężny segment konsumentów wszelkich usług. I uważam, że to będzie postępowało.

Generalnie pomysł zrobienia takiej psiej kolonii sprawdził się świetnie - był ubaw dla ludzi i psów. To trzeba będzie powtórzyć :-)

Re: Mozart

: wtorek 07 sie 2012, 16:35
autor: zybalowie
Oda do fruwającego fafla i powiewających uszu:

Re: Mozart

: wtorek 07 sie 2012, 16:38
autor: zybalowie
Ody ciąg dalszy...

Re: Mozart

: czwartek 09 sie 2012, 00:08
autor: zybalowie
Najpierw będzie refleksja własna, potem będzie nius.

Refleksja własna brzmi, jak następuje: mieszczuchy to dzikusy. Jestem wieśniaczkiem małym i nie rozumiem :niewka: - nie socjalizują swoich psów, jak jeden z drugim duży, to od maleńkości skracanie smyczy a potem kaganiec. Inny pies na horyzoncie - uciekamy na drugi koniec ulicy. Proszę zabrać tego psa, bo się pogryzą! - słyszę z pół kilometra. A niech ci tam będzie, myślę sobie, dla spokojności.
I oto nam otworzyli wybieg w środku blokowiska, parę kilometrów dalej. I ludzie nie pojmują chyba za bardzo, po co to-to jest. Przychodzą do parku i... nie wchodzą na wybieg, ale spacerują z psami obok. Na smyczy. Jak już ktoś z mieszczuchów wchodzi, to krokiem nieśmiałym i najczęściej... trzymając psa na smyczy. Mój nieusmyczowiony podbiega i jest częstowany warknięciem. Pytam: ale po co, w jakim celu? No bo widzi pani - słyszę w odpowiedzi - widzi pani, on taki agresywny jest. A niech go pan spuści - podpowiadam. Lepiej nie, bo pogryzie tego pani. A jak nie pogryzie, to dostanę piwo? No dobrze - uśmiech, spuszczenie, obwąchanie, chwila warków... i zabawa. Ojej, ale dlaczego, ale jak, jakim cudem?

Oj, zbyt często pies dzikus to zasługa właściciela-dzikusa. Panie kochany, on jest na smyczy, w kolczatce, pan się dziwisz, że on warczy, że się szarpie? Daj mu pan pobiegać. Się wybiega, się uspokoi, ogonem zamerda.

Na rubieżach miasta, małe biegają z dużymi i problemu ni ma. W centrum, jak na wybiegu latają duże, to właściciele małych robią szeroki łuk i tyle ze wspólnego biegania...

Dzikie ludzie :niewka:


A nius jest taki, że od weekendu mamy gościa na edukacyjnym wywczasie. Gość to udawany boston terier, czyli skundlony nasz kochany francuz imieniem Gabi :-) Trafi do nas na tygodniowy wywczas celem szkolenia, ponieważ pańcia z dwójką małych dzieci nie wyrabia i pies wyczynia cuda. W moje więc ręce złożono przyszłość potencjalnych siadów, dawań lapów, siku proszejów i innych zostajów. No więc będziemy mieli gościa, czego nie omieszkam obfocić :-)

Re: Mozart

: czwartek 09 sie 2012, 11:50
autor: miszakai
Co do plaży to za Chałupami na Płw. Helskim też jest psia - polecam :)
A co do mieszczuchów...Hmm... :mysl_1: Ja mam inne doświadczenia...U nas w Warszawie jeszcze na Targówku właściciele na 3-4 h nawet do Parku na wybieganie wychodzili, umawiali się; nawet znajomości nowe się nawiązywało; funkcjonował system wczesnego ostrzegania przed strażą miejską, była psia łączka, gdzie panie z wózkami się nie zapedzały. Ja nawet miałam kompleksy jak szybkim marszem na smyczy z Cygą przez Park Bródnowski prułam do przedszkola a tu pikniki z wodą w baniakach dla psów, z zabawkami, z treningami klikerem :tia:
Teraz w Piastowie - gdzie przeważają domy z ogródkami :zly2: w cenie są jazgoczące owczarki niemieckie; im więcej szczekają tym właściciel bardziej dumny; żaden pies tzw. "podwórkowy" nie umie się bawić...Cane corso wyleciał na Cygę z zębami jak otworzyli bramę a ja przechodziłam wzdłuż parkanu, potem zaatakowała ją sąsiadów suka - ON :niewka: Nie ma się suka z kim bawić; nawet mały szczeniak 4 - 5 miesięczny - drugą suczkę ONka sobie sprawili z kolei sąsiedzi z prawej - po 3 tygodniach zaczęła szczerzyć zęby na mnie i Cygę :?
Raz tak się rzucała na parkan, że łapka jej utknęła miedzy prętami; nawet nie mogłam jej pomóc jak się szarpała bo druga atakowała ręce. Mała kulała po siłowym wyszarpnięciu łapy; chwilowo się nie pokazuje :roll:

Oj nie lubię takiego wychowania, i tak w razie próby napadu czy kradzieży przez profesjonalistów taki pies jest łatwy do unieszkodliwienia.
Dlatego też nie chciałam mieszkać wśród zwartej wiejskiej zabudowy bo ten jazgot mnie rozwala...Wieś wsi czy małemu miastu jak widać nie równa a i miasto tyż.

Re: Mozart

: czwartek 09 sie 2012, 13:54
autor: zybalowie
No widzisz - zupełnie inne doświadczenie. Ja mam najlepsze wspomnienia z mieszkania na zielonym osiedlu domków i małej zabudowy, gdzie najwięcej było właścicieli świadomych i zaangażowanych.

Re: Mozart

: czwartek 09 sie 2012, 22:40
autor: irie
U nas niestety posrod domkow z ogrodkami panuje model opisany przez miszakai. I moje psiury tez sie tego nauczyly, ze przy plocie sie szczeka jak ktos idzie :niewka:
Do tego w najblizszym wiekszym miescie brak miejsc spacerowych, gdzie psy moglyby sie spotykac i biegac razem. Zero takiej 'psiej kultury'. U nas miedzy blokami to samo. Psy na smyczach, trzymane z daleka od siebie.
Socjalizacja moich burkow lezy odlogiem :placzek:

Tym bardziej zazdroscimy psich kolonii ;) Moziu to ma z Wami dobrze :fiufiu: