Strona 103 z 127

Re: Mozart

: poniedziałek 11 cze 2012, 00:02
autor: irie
Bo ogar to jest silny zwierz, potrafi szarpnac ;)

Gratuluje Moziowi udanych wystepow piknikowych i szkoleniowych z dzieciakami :) :silacz:

Re: Mozart

: niedziela 17 cze 2012, 21:58
autor: zybalowie
Najpierw go oszczekała, potem schowała mi się za nogi, a potem... było już z górki:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Mozart

: poniedziałek 18 cze 2012, 14:44
autor: qzia
Fajna para. :mrgreen: Jest to dowód na to, że ogary to psy stadne i bardzo potrzebują towarzystwa. :psiako:
Kasia

Re: Mozart

: poniedziałek 18 cze 2012, 15:31
autor: Aszemi
qzia pisze:ogary to psy stadne i bardzo potrzebują towarzystwa. :psiako:
ktoś tu kogoś podpuszcza :jezyk_3:

Re: Mozart

: poniedziałek 18 cze 2012, 22:37
autor: qzia
No cóż. Rysio ciągle szuka domku. :mrgreen:
Kasia

Re: Mozart

: wtorek 19 cze 2012, 01:33
autor: zybalowie
A ja ostatnio dochodzę do wniosku, że jak już będzie możliwość, to raczej towarzyszka, niż towarzysz :niewka: Bo jednak Mo jest zadziorny do chłopaków... daję sobie z tym radę przy okazji zabaw, ale jednak na co dzień chyba bym podziękowała...

Re: Mozart

: wtorek 26 cze 2012, 14:24
autor: zybalowie
Dzisiaj były chwile wielkiego stresu...
Poszliśmy sobie na "chaszcze" - polankę po boisku między kompleksami sportowymi uniwersytetu. I w pewnym momencie Mo po prostu szarpnął jak nawiedzony - nie wiem za czym, nie wiem, co tak przykuło jego uwagę, ale sru - i psa już nie ma. Poleciał razem z linką, po prostu się wyszarpnął i tyle.
Poleciał przed siebie.

Pies zniknął. Chodziłam przez godzinę po całej okolicy, wołałam, dzwoniłam do znajomych i schroniska. Wróciłam do punktu wyjścia, potem jeszcze raz obiegłam okolicę. Nic.

Wracałam do domu po gwizdek, chcąc przeczesać teren jeszcze raz. I spotkałam dwie sąsiadki z psami, które stały z moim uroczym uciekinierem i już wystukiwały na telefonie numer z adresówki.

Wielkie ufff...
Podobno wyglądałam, biegnąc w ich stronę, jak w stanie przedzawałowym...

Re: Mozart

: wtorek 26 cze 2012, 15:04
autor: Ewka
O rety! ale przeżyłaś... jak czytam taką relację, to myslę sobie: kobieto, wszystko przed tobą i skóra mi cierpnie... :strach_2:

Re: Mozart

: wtorek 26 cze 2012, 16:26
autor: Aszemi
no proszę jaki grzeczny do domu wrócił nie to co Salwa ale tfu tfu odpukać przeszło jej póki co:)

Re: Mozart

: wtorek 26 cze 2012, 18:14
autor: zybalowie
Mam nadzieję, że przede mną niezbyt wiele :prosze_1: "Zaginięcia" na łonie natury przeżyję, bo i tak zawsze wraca pod ten sam krzak, spod którego zniknął. Ale dzisiaj miałam stresa potężnego.

Swoją drogą, Moz się wyszarpnął w tym samym miejscu, w którym jakiś czas temu złapał trop i przeszurał Krystianem o drzewo. Co tam jest, że on dostaje takiego kręćka :mysl_1:

I chyba faktycznie kierował się w stronę domu, bo sąsiadki go znalazły kilkadziesiąt metrów od naszego mieszkania. W każdym razie zawrócił.