Strona 11 z 35
Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 19:37
autor: gryfna
ZbyszekC pisze:No cóż, bedę musiał się pogodzić z faktem posiadania nieogara. Ewentualnie ogara bez przyszłości

I chyba lepiej już mi nie sprzedawać psa bo znów zmarnuję

Przez grzeczność nie zaprzeczę.

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 19:47
autor: ZbyszekC
Ale z drugiej strony to tacy jak my. Ja, EiMI, Leszek i tym podobni podtrzymujemy ledwie tlący się płomień hodowli ogara. Gdyby nie nasze ekstrawagancje ogar juz dawno by znikł.
Setka szczeniat w tym roku i radość bo dwóch myśliwych raczyło się zainteresować rasą.
Pokazałbym ile katalogów zgromadziłem zanim kupiłem samochód. O przepraszam, jeszcze nie kupiłem. Mam taki zamiar

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 20:30
autor: Danuta
Ł-Bohun pisze:Wracając do tematu.
1/ Wlasnie otrzymalem telefon od mysliwego, ktory chce kupic szczeniaka OP, gdyz mial okazje zaobserwować jak Bohun pracuje na zbiorowie

.
2/ Bylem świadkiem , jak w Jarach jeden mysliwy , wziąl telefon od hodowcy OP, ktory wystawil tam do konkursu psa

.
Wlasnie m.in. takie znaczenie ma użytkowość dla przyszlości rasy 
W temacie zainteresowania Ogarem:
Ostatnio podczas wystawy w Rumunii rozmawiałam z pięciu - zdawało by się poważnymi hodowcami, którzy byli zainteresowani rozszerzeniem swoich hodowli o psy myśliwskie np. o Ogary polskie. Trzech z Rumunii, jeden z Rosji, jeden z Węgier. Mocno starałam się ich przekonać do Ogara, opowiadałam o ich użytkowości w lesie, o sposobie pracy, o możliwości zakupu szczeniaków, rozdawałam angielską ulotkę promocyjną i kontaktowy adres mailowy. Żaden się nie odezwał.

Mimo tego nadal, jak potrafię, będę promować Ogara
hania pisze:Jak dojdziemy do tego, że połowa szczeniaków z każdego miotu po użytkowych rodzicach będzie trafiała do myśliwych to zmienię zdanie
Czytałam cały wątek i Twoje, Haniu przemyślenia w tym temacie. To tylko moja malutka opinia ale w podejściu do tematu użytkowości w pełni się z Tobą zgadzam.

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 21:07
autor: EiMI
A ja się nie zgadzam, że moje ogary się zmarnowały. My pracujemy nad rozwinięciem użytkowości alternatywnej....

na wypadek gdyby połowa każdego miotu nie znalazła swoich myśliwych.
Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 21:32
autor: gryfna
Hmmmm..... Z miotu, z którego pochodzi mój Gniew - jeden ogar w rękach myśliwego, dwa cywilne i mój szczeniak, który też raczej będzie hasał po kniejach i zagrodach. Zatem 50% miotu będzie użytkowe. To chyba nie jest źle? Myślę, że po sukcesie Zagaja i poziomie tegorocznego Kartawika zainteresowanie wzrośnie. Po zeszłorocznym sukcesie Gryfa miałam kilka propozycji krycia. Od myśliwych. Gdyby nie fakt, że mój pies nie nadaje się do hodowli, pewnie przyjęłabym zaproszenia.
W zeszłym roku OP na Kartawiku reprezentowały dwa egzemplarze, w tym roku już sześć.
To tylko dane z jednego konkursu, ale i tak krzepiące.
Warto pracować z ogarem, warto pokazywać się na konkursach i polowaniach - wbrew pozorom, myśliwi bardzo pochlebnie wypowiadają się na temat ogara, a krzykaczami nie należy przejmować się.
Tu znowu wraca kwestia świadomości potencjalnych właścicieli. Kupują, bo taki ładny i łagodny jak labrador. A potem nagle jest problem, bo pies niestety ma pasję łowiecką, zagryzł zajączka, pogonił kotka, a miał być przecież ozdobą salonu i pluszakiem.
Ja też promowałam rasę wśród myśliwych na wystawach zagranicą. Jednakże mam świadomość, że ich zainteresowanie często było w dużej mierze przejawem kurtuazji.
Ubolewam, że zostały zniesione obowiązkowe próby pracy lub zaliczenie konkursów pracy jako warunek uzyskania uprawnień hodowlanych. To przynajmniej gwarantowało, że szczeniaki trafią do ludzi świadomych, którzy będą musieli choć trochę nauczyć się ogara i poznać jego pracę zanim podejmą decyzję o hodowaniu. Jak dla mnie to korzyść i dla psów i dla właścicieli.
Oczywiście, że można z ogarem uprawiać dogtrekking, zrobić z niego dogoterapeutę lub innego specjalistę, ale on wciąż pozostanie psem myśliwskim.
Wybaczcie, ale sam tytuł tego wątku jest kompletnie absurdalny.
Po co hodować i kupować psa myśliwskiego, skoro neguje się jego użytkowość i poddaje w wątpliwość jej znaczenie? Jest przecież tyle pięknych ras wyhodowanych do towarzystwa.
Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 21:47
autor: EiMI
Mam nadzieję, że nie odebrałaś tego co pisałam jako negowania użytkowego przeznaczenia ogarów. Ja naprawdę wiem, jakie mam psy i bardzo chętnie pozwoliłabym im rozwijać pasję łowiecką, ale nie mam nikogo, kto mógłby mi w tym pomóc. Postarałam się nawet, żeby jeden z psów z miotu Calvadosa trafił do myśliwego z sąsiedniej wsi - nie ukrywałam, że w nadziei, że "coś będę z tego miała" ( w sensie wspólnej nauki), ale nie wyszło to tak jakbym chciała. Na polowanie bym psa nie puściła - i tego wypierać się nie będę, ale gdyby ktoś nauczył nas i nasze psy podstaw, to zabawy/konkursy - czemu nie. Ale nie mamy nikogo, kto mógłby nam pomóc, a jeździć kilkaset kilometrów co weekend nie możemy.
Poznawaliśmy natomiast przez 12 lat inne oblicze rasy i to zdecydowało o tym, że mieszkają z nami kolejne ogary a nie inne psy.
Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 21:48
autor: ZbyszekC
gryfna pisze: Jest przecież tyle pięknych ras wyhodowanych do towarzystwa.
Np pitbull terier.
Można wymyślić nowy temat i nadać mu tytuł zgodny z własnymi przekonaniami. Ale z tego jest zadowolony

i nie będę go zmieniał

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 21:55
autor: EiMI
Ja naprawdę nie mam z tym problemu i mogę stanąć pod pręgierzem... Mam dwa psy "od Hani". Możemy ją zapytać, dlaczego zgodziła się nam je powierzyć wiedząc, że psy nie będą polowały. Przecież mogłyby trafić do myśliwych... zgodnie z przeznaczeniem użytkowym rasy.
No i oczywiście, żeby było jasne - ja się kłócę. Skromnie zakładam, że nie znamy się i niewilele o sobie wiemy, więc wyjaśniam, jak to z nami jest
Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 22:09
autor: Ania W
gryfna pisze:
Po co hodować i kupować psa myśliwskiego, skoro neguje się jego użytkowość i poddaje w wątpliwość jej znaczenie? Jest przecież tyle pięknych ras wyhodowanych do towarzystwa.
Myślę, że to jest bardzo dobrze zadane pytanie.
Owszem nie można nikogo zmuszać do rozbudzania pasji(chociaż czasami, bez rozbudzania i tak jest z nią niełatwo żyć

) ale eliminowanie jej też nie ma sensu.
EiMI pisze: Ja naprawdę wiem, jakie mam psy i bardzo chętnie pozwoliłabym im rozwijać pasję łowiecką, ale nie mam nikogo, kto mógłby mi w tym pomóc. Postarałam się nawet, żeby jeden z psów z miotu Calvadosa trafił do myśliwego z sąsiedniej wsi - nie ukrywałam, że w nadziei, że "coś będę z tego miała" ( w sensie wspólnej nauki), ale nie wyszło to tak jakbym chciała. Na polowanie bym psa nie puściła - i tego wypierać się nie będę, ale gdyby ktoś nauczył nas i nasze psy podstaw, to zabawy/konkursy - czemu nie. Ale nie mamy nikogo, kto mógłby nam pomóc, a jeździć kilkaset kilometrów co weekend nie możemy.
Poznawaliśmy natomiast przez 12 lat inne oblicze rasy i to zdecydowało o tym, że mieszkają z nami kolejne ogary a nie inne psy.
EiMI a może spróbujecie sami ? Może założymy taki wątek doradczy?
Na tropowca naprawdę można spróbować wyszkolić psa samemu.
Fakt dobrze byłoby odezwać się do myśliwego po farbę, skórę i ewentualnie rapetki (i zrobić miejsce w zamrażalce). Jak nie pomoże, myślę, że znajdzie się ktoś na forum kto pomoże

Ja też nie zamierzam polować ale praca z psem daje mi (i jej ) taką radochę, że na razie nie wyobrażam sobie zrezygnowania z tego
ZbyszekC pisze:
Np pitbull terier.
Ano na przykład
Dla ogarów wymyślono użytkową alternatywę dla polowania w postaci konkursów tropowców i dziakrzy...a dla pitbulli :
http://www.faunaplanet.tv/407/Pitbull_Show_tv.htm" onclick="window.open(this.href);return false;
I można mieć użytkowego pitbulla? Można

I wcale nie musi zagryzać innych psów

Re: Znaczenie użytkowości dla przyszłości rasy.
: wtorek 25 paź 2011, 22:10
autor: Wigro
EiMI pisze:Ogi poszedł mi kiedyś za zającem. Zboże po pas - ale fakt, że ja niewyrośnięta jestem...
Widziałam tylko jak pies zgrabnie faluje nad zbożem zataczając coraz to większe kręgi, coraz dalej ode mnie. Jak zrobiło się tak daleko, że się przestraszyłam, ruszyłam w jego stronę. Doszłam do niego w chwili, gdy zając już nie miał siły uciekać. Leżał i dyszał, a Ogi stał nad nim z wypiętym zadkiem i merdającym ogonem ujadając, żeby mu zając dalej uciekał, bo to świetna a zabawa była....
To musiał byc młody i ogar będzie sie bawił z młodym, nie bedzie dławił. Jeden pies nie ma żadnych szans z dorosłym zającem (no chyba ze chart), Wigro próbował kilka razy.Zając jest cwaniak i pięknie ucieka,na powno pod górę, kluczy skacze po trzy metry w bok na śniegu,wraca a ogar goni i gra, gra bardzo wysoko, nikt by nie posądził Wigra o taki sopran. POEZJA.(to jest zabronione w Polsce teraz, ogary muszą tropić albo sie dzikarzyć)