
Ja mieszkam też w mieście (wprawdzie w dzielnicy na obrzeżach) i nie uważam, żeby dyskredytowało mnie to jako właściciela ogara. Mój też jest ubłocony (ba!żeby tylko


Mnie po prostu razi taki schemat : miasto - york , dzicz - ogar.
Masa ogarów się zwyczajnie w tej dziczy marnuje...a miastowe reprezentują rasę na różnych polach i realizują się razem z właścicielami.
Trochę w sumie odbiegamy od tematu...chociaż może nie

Ale temat o "ogarowatości" już jest
