Strona 11 z 127
Re: Mozart
: środa 08 wrz 2010, 21:42
autor: Aszemi
hania pisze:A wytłumaczyliście Szajce, że mały jest jej wujkiem?
Sam próbował jej tłumaczyć szczypiąc w bok

Re: Mozart
: środa 08 wrz 2010, 21:47
autor: hania
W końcu wuj to wuj

Re: Mozart
: środa 08 wrz 2010, 21:48
autor: Aszemi
Fantastyczny jest

Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 02:14
autor: zybalowie
Aszemi pisze:dopiero później pomyślałam że trzeba było nagrać integrację ze świnią

Miałam w aparacie mini-mini kartę na której się mieści 1 filmik i 0 zdjęć -strasznie żałowałam, że nie przyszła jeszcze nowa (chciałam ponagrywać filmiki) - a po powrocie do domu okazało się, że czekała w skrzynce
Akcja ze świnką była niezła: "No tak, znalazłeś sobie godnego przeciwnika, co, bo Salwie nie podskoczysz"
p.s.poszliśmy na nocny seans do kina i pies został sam na 4h. Po powrocie przeżyliśmy szok... proszę państwa, nic nie uległo zniszczeniu. Słownie: zero strat. Pies jak aniołek

a ja miałam w głowie apokaliptyczną wizję tego, co zastanę w mieszkaniu po powrocie.
Przywitałam go pytaniem: Mozart, kochanie, ty chory jesteś, czy co?
Wniosek: wybiegany ogar = szczęśliwy ogar.
Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 19:24
autor: Jotka
O, jaka to cudowna wiadomość i miód na moje serce! Może wszystkie Liliowe mają taką grzeczność w genach?...

Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 20:54
autor: Ania W
Ja bym poczekała jeszcze z zachwytem.. . Ja byłam pod wrażeniem przez pierwsze 4 miesiące naszego pożycia wspólnego z Łozą. Potem też byłam pod wrażeniem, tylko powód był nieco inny

Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 20:55
autor: zybalowie
Jotka pisze:O, jaka to cudowna wiadomość i miód na moje serce! Może wszystkie Liliowe mają taką grzeczność w genach?...

Spoko, dzisiaj mu przeszło

Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 21:44
autor: Aszemi
My tak mieliśmy z Salwą jednego dnia spokój nic nie pogryzione nie obsikane no cud miód i orzeszki już radość że nie niszczy że zostaje sama i jest juz ok a tu następnego dnia zwrot o 180 stopni i totalna demolka- jedyne z czego się zawsze cieszyłam że w ruch szły mało ważne rzeczy typu kapeć męża

Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 22:02
autor: zybalowie
O to to, dokładnie tak - to musi być najwyraźniej rodzinne.
Dzisiaj w akcie buntu przeciwko poświęcaniu mu zbyt małej uwagi

misiek średnio co kilkanaście minut przynosił do pokoju plastikową szczotę do wc. Rzucał mi pod nogi albo zanosił na kojec. Jest mistrzem ściągania na siebie uwagi. Najlepiej działają: przynoszenie rzeczonej szczoty, sikanie na dywan w małym pokoju, ściąganie mopa z haczyka, łapanie za papier toaletowy w newralgicznych sytuacjach i rozwijanie rolki ucieczką do sypialni, wywalanie płyt cd ze stojaka, kradzież majtek z podłogi kiedy rozbieramy się do kąpieli (słychać wtedy już tylko tętent łap na korytarzu i już wiesz, że ktoś zakosił ci garderobę

). No, bezczelne wkraczanie do pokoju z butem, kładzenie się na pancinej nodze i spokojna konsumpcja obuwia w tej jakże wygodnej pozycji też daje radę...
A jutro idę do urzędu z pismem, które miś wyciągnął mi dzisiaj z torebki i w 1/5 zeżarł. Prasowanie nic nie dało

Re: Mozart
: czwartek 09 wrz 2010, 22:26
autor: Chaszczy
zybalowie pisze:
A jutro idę do urzędu z pismem, które miś wyciągnął mi dzisiaj z torebki i w 1/5 zeżarł. Prasowanie nic nie dało

Weź go ze sobą, jako dowód rzeczowy
