no zabezpieczenie garderoby się udało

.
Wzięliśmy go psychologicznie. tzn. Już nie blokowaliśmy siłowo. Po prostu za przesuwanymi drzwiami wstawiliśmy płotek (ten sam którym kiedyś odgradzaliśmy salon)., jest dość niski ale działa na zasadzie, znaku ,,nie wolno". Dunaj otworzył przesuwane drzwi i na tym się skończyło, zobaczył swój znak i koniec.

Kiedyś się sami dziwilśmy, że Dunaj nie przeskakuje, nie forsuje choć spokojnie by to zrobił. Płotek miał od małego... Jak był mały nie przechodził - dziś wie, że to oznacza nie wolno. Czyli sukces.
Za to sprawa podjadania na spacerze z dnia na dzień coraz gorzej. Nie wiem czego mu brakuje w organizmie. ,,Poluje" na kupy. Spacer staje się udręką. Sam nie wiem mówić eee i ciągnąć. Czasem chce tylko powąchać trawę itp. Nie chcę go ,,terroryzować", straszyć go, męczyć - w sumie brakuje mu czegoś w jego diecie.
Jest to taki spacer chaotyczny. On wącha, normalnie jak zawsze, po chwili pac - zjada. Za późno na ,,eee" ale jest pociągnięcie za smycz (bo może coś jeszcze obok jest). I dla niego i dla nas nie jest to komfortowe. Spacery wieczorne i nocne to już całkowita porażka. Nie widzę kompletnie nic, najczęściej dostrzegam po chwili jak sobie przeżuwa...a obwąchane miejsce wyraźnie wskazuje jaka była zawartość

.
Czego mu brakuje?, co podawać?, czy to przejdzie z wiekiem?
Dajemy kefir, jogurt naturalny, żwacze ale na razie nic
