Re: Suka ogaro-gończopodobna na Paluchu
: czwartek 25 cze 2009, 12:38
Jak pisałam - depozyt depozytowi nierówny...
Przez chyba dwa lata była psa psów, które czekały, aż właściciel wyjdzie z więzienia - one były nie do adopcji. I szczęśliwie sie doczekały powrotu do domu.
Były amstafy ze zlikwidowanej hodowli do walk. Jeden z nich czekał trzy lata przez ***one procedury, bo oficjalnie nie był psem paluchowym, a dowodem w sprawie. W końcu chyba zdjęto mu depozyt, w każdym razie poszedł do adopcji.
Depozytem jest znaleziony pies, co do którego właściciel się znajdzie. Ale jeśli nie odbiera psa, to ten depozyt w końcu można zdjąć - wystarczy podpis dyrekcji na odpowiednim świstku. Niedawno schronisko usprawniło ten proces - wystarczy popis, nie trzeba żadnego postępowania o odebranie właścicielowi praw do zwierzęcia.
Rok temu trafiło do schroniska stado 5 psów, pańskich, które kogoś pogryzły na swojej działce. Trafiły do schroniska na obserwację, ale jak obserwacja minęła, właściciel nie pofatygował sie po nie. Tu też zdjęcie depozytu stało się kwestią podpisu na świstku.
Nie wiem, jak jest z tą czwórką, czy któryś kogoś pogryzł, czy właścicielowi coś się stało - a od tego zależy, czy można je będzie wyciągnąć z Palucha.
Przez chyba dwa lata była psa psów, które czekały, aż właściciel wyjdzie z więzienia - one były nie do adopcji. I szczęśliwie sie doczekały powrotu do domu.
Były amstafy ze zlikwidowanej hodowli do walk. Jeden z nich czekał trzy lata przez ***one procedury, bo oficjalnie nie był psem paluchowym, a dowodem w sprawie. W końcu chyba zdjęto mu depozyt, w każdym razie poszedł do adopcji.
Depozytem jest znaleziony pies, co do którego właściciel się znajdzie. Ale jeśli nie odbiera psa, to ten depozyt w końcu można zdjąć - wystarczy podpis dyrekcji na odpowiednim świstku. Niedawno schronisko usprawniło ten proces - wystarczy popis, nie trzeba żadnego postępowania o odebranie właścicielowi praw do zwierzęcia.
Rok temu trafiło do schroniska stado 5 psów, pańskich, które kogoś pogryzły na swojej działce. Trafiły do schroniska na obserwację, ale jak obserwacja minęła, właściciel nie pofatygował sie po nie. Tu też zdjęcie depozytu stało się kwestią podpisu na świstku.
Nie wiem, jak jest z tą czwórką, czy któryś kogoś pogryzł, czy właścicielowi coś się stało - a od tego zależy, czy można je będzie wyciągnąć z Palucha.