Dla moich psów nie ma znaczenia, czy właśnie zjadły, nawet czy jeszcze im żarełko z pyska zwisa - zawsze są głodne

Problem mam raczej w tym, że Stella za jedzenie zrobi wszystko, ale już się wycwaniła i bez jedzenia nie chce zrobić nic

delia pisze:Po odpowiedniej socjalizacji przyjdzie czas na szkolenia psiaka.
Chciałabym podzielić się najistotniejszymi fragmentami notatek po seminarium "Motywacja w szkoleniu". Seminarium część teoretyczną i praktyczną prowadził Czech Jiri Śćućka.
1. Pies przed przystąpieniem do szkolenia powinien być głodny na tyle mocno aby za jedzenie zrobił wszystko
2. Pies w domu powinien mieć tylko jedną miskę - z wodą
3. Przewodnik musi być w posiadaniu wszystkich zasobów pożywienia, czyli psa karmi przewodnik wyłącznie z ręki, nie z miski lub ziemi
4. Pies karmiony jest wyłącznie podczas szkolenia
5. Podczas szkolenia psu nie dajemy żadnych przysmaków tylko zwykłą karmę
6. Ćwiczenie dobrze wykonane = karma
Ćwiczenie wykonane nie do końca poprawnie, źle lub wcale = brak karmy
Dla osób korzystających z obroży elektrycznej:
1. Ćwiczenie dobrze wykonane = karma
2. Ćwiczenie wykonane nie do końca poprawnie, źle lub wcale = impuls elektryczny
Testowałam metodę (bez obroży elektrycznej) na swoim psie przez krótki czas - działa. Efekt był już trzeciego dnia. Pies wpatrzony w przewodnika, reagował na każde skinienie.
Można spróbować lub nie. Oczywiście każdy pies może reagować inaczej.
Jeżu z igiełkami!delia pisze: (...)Dla osób korzystających z obroży elektrycznej:
1. Ćwiczenie dobrze wykonane = karma
2. Ćwiczenie wykonane nie do końca poprawnie, źle lub wcale = impuls elektryczny (...)
Pytanie dotyczące szkolenia przy użyciu obroży elektrycznej padło z sali od osób szkolących w ten sposób ON, więc Pan prowadzący uprzejmie odpowiedział jak to zastosować, a ja sobie zapisałam. Obroża elektryczna nie była tematem przewodnim szkolenia. Ja też jak większość osób mam awersję do tego rodzaju metod. Sama nie chciałabym żeby mnie ktoś raził prądem, więc nigdy bym tego nie zrobiła swojemu psuRozumiem, że ktoś zawodowo mający naście różnych psów do szybkiego "wytresowania" (bo przecież nie "ułożenia"), zaczyna od tego, że je "łamie", ale... na miły Bóg, ja z przerażeniem i ogromnym wewnętrznym niesmakiem myślę o tym, że miałbym kiedyś kupić choćby kolczatkę. Rażenie domowego psa prądem na etapie amatorskiego szkolenia uważam za jakieś koszmarne nieporozumienie.
To ja ten wniosek zmieniłabym że, należy poznać jak najwięcej metod szkoleniowych, poznać/poznawać swojego psa, żeby wybrać z różnych metod to co jest najlepsze dla psa i dla mnie.delia pisze: Wniosek jeden – należy poznać jak najwięcej metod szkolenia, żeby wybrać tą jedną najodpowiedniejszą dla naszego psa i dla nas.