Hej, hej,
byłam w schronisku. Pies bardzo ładny, duży, chyba bardziej w typie ogara niż czysty ogar (ale mogę się mylić). Bardzo miły w kontakcie, ufny, domagający się pieszczot, widać, że przyzwyczajony do bliskich kontaktów z człowiekiem. Czysty i wybiegany, znaleziony bez obroży. Może był psem kojcowym, bo ma grubą sierść, ale z pewnością nie był to pies tylko podwórzowy. Sama obejrzałam uszy, ani śladu tatu, muszę wierzyć paniom ze schroniska, że w pachwinach nie ma też (było dosyć ciemno jak na moje oczęta

.
Jest sam w kojcu, obok ma towarzyszy niedoli. Schronisko robi dobre wrażenie, więc nie dzieje mu się krzywda. Procedura w Ciapkowie jest taka, najpierw 2 tygodnie kwarantanny (w tym czasie ograniczone kontakty z osobami z zewnątrz, tylko personel i stali wolontariusze), czekanie na ewentualnego właściciela. Jeśli po tym czasie się nikt po niego zgłosi, to po kilku dniach odrobaczenia i wścieklizna i za kolejne kilka dni kastrowanie. Potem można go wydać. Umówiłyśmy z panią Adą, że będziemy w kontakcie i jako ogarkowcy spróbujemy poszukać kogoś kto się nim dobrze zajmie. Znaleziony na obrzeżach Gdyni równe dobrze mógł się przemieścić z jednego z licznych osiedli albo już z terenu Kaszub. Spróbuję skontaktować się z ndl. Wejherowo, może od nich ktoś zgłosił zaginięcie, Sfora Nemroda też już wie i będzie działać. Tyle moich relacji dzisiaj.
Ktoś ma pomysł co dalej robimy?
ps. zrobiłam 2 zdjęcia, ale nie sądzę aby były lepsze niż to fb, bo tam w pomieszczeniu dosyć ciemno. Jak mi się uda i bedzie co to wstawię