jesteśmy i my. Jechaliśmy tylko 8 godzin do Lublina, ale z Lublina to ja dopiero dziś do siebie dojechałam te 30 km.... no cóż - szlachectwo zobowiązuje i świętować czas.
Wystawa wbrew oczekiwaniom i wcześniejszym przemyśleniom zorganizowana doskonale. Parkingi super, hale też. Ringi bardzo fajne. Podobało mi się. Aż weszłam sobie w niedzielę raz jeszcze na drobne zakupy. W końcu coś się należy Junior World Winnerowi.
Mieszkaliśmy 15 minut piechotą od Dunaju i deptaka, więc Gryzoń miał śliczne i zabytkowe spacery. Tylu zabytków to on nie olał w jeden dzień.
Qzia - dziękujemy za podrzucenie nas ogarowozem pod hotel w sobotę po finałach.