W dniu dzisiejszym, pokonaliśmy wraz z psami prawie 8,5 km (Mak z Lakim prawdopodobnie dwa razy tyle

)
Na początku spaceru, Mak po upewnieniu się, że nie powinien wchodzić do wody i taplać się w błocie...
...zaatakował kanałek z drugiej strony
Mak się patrzył a Laki przeprowadzał w tym czasie rozgrzewkę
Może by tak jednak ruszyć nóżką ???
Do biegu...
Gotowi...
Start !!!
Nagrody, zgarnął jednak Świtek
Laki, od czasu do czasu, nasłuchiwał czy ich zabawom przy torach nie zagraża niebezpieczeństwo:
A Świt wypatrywał ewentualnego zagrożenia...
Momentami, Laki miał dosyć. Czy mógłbyś zabrać Maka choć na chwilę ??
Chwila odpoczynku:
Studzenie, rozgrzanych poduszek:
I kolejna gonitwa:
Połączona z pokazem układów choreograficznych. W tym przypadku, pełne synchro
Bard ze Świtkiem sędziowali:
I jeszcze pamiątkowe zdjęcie z zawodów:
Były też chwile refleksji w odosobnieniu:
A w drodze powrotnej, czekał nas przymusowy postój. Tym razem czas minął przyjemnie za sprawą poniższych wydarzeń:
Wieczorem, odbyły się u Beaty ogarze urodziny:
Furorę wśród psów zrobił namiot a wśród ich właścicieli, przysmaki serwowane prosto z grilla, foremek do ciasta (nie wiem jak to się zwie fachowo

) oraz ziemniaczki i pieczarki prosto z pieńka
Za gościnę oraz przesympatyczną atmosferę, serdecznie dziękuję Beacie oraz reszcie biesiadników
