
A wtedy mi się już maminka włącza i


Tak samo z podjadaniem...Dosłownie na pół minuty wyszłam odprowadzić gości do windy, to wspiął się na blat kuchni i wygrzebał część kurczaka, dosłownie połykając go w całości(kości drobiowe o zgrozo!). Swoją drogą goście to była siostra z 2-letnimi bliźniakami, więc też ciągła czujność, bo bały się 5-miesięcznego ogara...A w sumie nic im nie robił, nie goni już jak kiedyś, nie podgryza...Po prostu chce powąchać i już ta bliskość dzieci przeraża. I słyszę swoje tłumaczenie, że tylko się przywita, co zawsze wydawało mi się dość głupawym tłumaczeniem właścicieli ...No bo jak nie mają ochoty na bliskie spotkanie z jęzorem a nawet nochalem to trzeba to uszanować.
Jednym słowem - ciężka harówka
