Aszemi pisze:Gdyby coś się działo to wczoraj dostałam namiar na podobno dobrego weta a konkretnie małżeństwo które podchodzi z sercem do tematu i nie drze jak reszta a i wiedzy nie brakuje- ja będę próbować

A ja bardzo chętnie od Ciebie ten namiar wydębię - pan Cichy nie jest zły, ale warto spróbować innych. Tym bardziej, że - jak piszesz - cen z "kliniki" nie mają. Nie wiem, czy w Szczecinie w ogóle ktokolwiek ma drożej
Nie rozumiem, ale Mo ma kupy wzorowe
Generalnie nic niepokojącego się nie dzieje. Żadnych wymiotów, biegunki, zdołowania, utraty apetytu.
Może już się pozbył balastu gdzieś w plenerze, a ja nawet nie zauważyłam?
W sumie moim najgorszym doświadczeniem z pożeractwem psa była akcja w domu, kiedy zbiła nam się butelka z piwem, a ten podbiegł i chapnął szkło

To była akcja na miarę flasha gordona, bo znalazłam się przy nim w ułamku sekundy i równie szybko wpakowałam mu rękę do pyska. Na szczęście ta historia w tym miejscu się kończy
EDIT: Torebka wyszła drugą stroną. Obeszło się bez atrakcji
