BABESZJOZA
Re: Pałasz ma babeszjozę :(
Nie daj się Pałaszku !Dobrze ,że klinikę macie !Zdrowia ,zdrówka !
- Paulina
- Posty: 940
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 10:54
- Gadu-Gadu: 2833926
- Lokalizacja: Warszawa-Bielany
Re: Pałasz ma babeszjozę :(
Dużo siły dla Pałasza!
Re: Pałasz ma babeszjozę :(
Zdrówka
Re: Pałasz ma babeszjozę :(
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
Straszne dziadostwo te kleszcze.
Straszne dziadostwo te kleszcze.
Re: BABESZJOZA
Zmieniłam tytuł wątku tak, żeby umieszczać w nim wszystkie ważne informacje dotyczące tego świństwa.
Jak podstępne to świństwo przekonałam się ostatnio i postanowiłam opisać.
Na ferie wybrałyśmy się razem z Olgą i Figo.
Figo od początku niedomagał...Niby humor ok ale już w dniu wyjazdu rano zwymiotował. Potem w poniedziałek zwymiotował migdała w łupince - no to po problemie pomyślałyśmy. Ale nie ....obiad zwymiotowanym, następnego dnia pojawiła się biegunka, w środę już krwawa...
Wirusówka, zatrucie...- mimo diety i środków zazwyczaj domowo stosowanych w problemach żołądkowych poprawy nie było widać.
Gdy zwymiotował wodę - szybka decyzja "jedziemy do weta!"
Przy tym wszystkim podkreślam - generalnie wyglądał dobrze, raczej wesoły z chwilowymi tylko spadkami nastroju, nawet zachęcał Łozę do zabawy... To nie był pies obłożnie chory.
W każdym razie wylądowałyśmy u poleconego weta w Piszu.
Opis stanu psa i pytanie " A miał babeszjozę? " . No miał, jakieś dwa lata temu. Badanie krwi i okazuje się że oprócz anemii są i pierwotniaki.
Wetka mając doświadczenia lokalne wytłumaczyła, że imizol nie wybija wszystkich "robali" i te przyczają się - w momencie osłabienia organizmu potrafią zaatakować i to niekoniecznie w sposób charakterystyczny dla objawów babeszjozy. Mogą być sensacje żołądkowe, mogą być niegojące się rany. Wielu weterynarzy nie wyczulonych na babeszjozę leczy to objawowo. A Mazury to jednak region dość mocno opanowany przez babeszjozę więc tam na problem patrzy się inaczej. Figo też się o tym przekonał, bo jakiś czas temu przechodził "zatrucie' z takimi objawami.Wtedy było nawet usg ale nie badanie krwi pod kątem babeszjozy.Dostał antybiotyk - było lepiej...jakiś czas.
W każdym razie już "osobisty wet" Olgi potwierdził z lekkim sprostowaniem. Imizol zabija pierwotniaki choć faktycznie w niektórych przypadkach babeszjoza może przyjmować postać przewlekłą i dobrze np. raz w roku badać krew pod tym kątem.
Figo dostał kolejną dawkę imizolu, kroplówki, antybiotyk...i zapewne jeszcze jakieś specyfiki o których nie wiem. Czuje się dobrze i już wyszedł na prostą
Jednak wiadomo, że teraz trzeba trzymać rękę na pulsie.
Oby nikomu się nie przydało ale dla mnie to jednak było dość odkrywcze i ważne więc postanowiłam się podzielić tematem z Wami.
Jak podstępne to świństwo przekonałam się ostatnio i postanowiłam opisać.
Na ferie wybrałyśmy się razem z Olgą i Figo.
Figo od początku niedomagał...Niby humor ok ale już w dniu wyjazdu rano zwymiotował. Potem w poniedziałek zwymiotował migdała w łupince - no to po problemie pomyślałyśmy. Ale nie ....obiad zwymiotowanym, następnego dnia pojawiła się biegunka, w środę już krwawa...
Wirusówka, zatrucie...- mimo diety i środków zazwyczaj domowo stosowanych w problemach żołądkowych poprawy nie było widać.
Gdy zwymiotował wodę - szybka decyzja "jedziemy do weta!"
Przy tym wszystkim podkreślam - generalnie wyglądał dobrze, raczej wesoły z chwilowymi tylko spadkami nastroju, nawet zachęcał Łozę do zabawy... To nie był pies obłożnie chory.
W każdym razie wylądowałyśmy u poleconego weta w Piszu.
Opis stanu psa i pytanie " A miał babeszjozę? " . No miał, jakieś dwa lata temu. Badanie krwi i okazuje się że oprócz anemii są i pierwotniaki.
Wetka mając doświadczenia lokalne wytłumaczyła, że imizol nie wybija wszystkich "robali" i te przyczają się - w momencie osłabienia organizmu potrafią zaatakować i to niekoniecznie w sposób charakterystyczny dla objawów babeszjozy. Mogą być sensacje żołądkowe, mogą być niegojące się rany. Wielu weterynarzy nie wyczulonych na babeszjozę leczy to objawowo. A Mazury to jednak region dość mocno opanowany przez babeszjozę więc tam na problem patrzy się inaczej. Figo też się o tym przekonał, bo jakiś czas temu przechodził "zatrucie' z takimi objawami.Wtedy było nawet usg ale nie badanie krwi pod kątem babeszjozy.Dostał antybiotyk - było lepiej...jakiś czas.
W każdym razie już "osobisty wet" Olgi potwierdził z lekkim sprostowaniem. Imizol zabija pierwotniaki choć faktycznie w niektórych przypadkach babeszjoza może przyjmować postać przewlekłą i dobrze np. raz w roku badać krew pod tym kątem.
Figo dostał kolejną dawkę imizolu, kroplówki, antybiotyk...i zapewne jeszcze jakieś specyfiki o których nie wiem. Czuje się dobrze i już wyszedł na prostą

Jednak wiadomo, że teraz trzeba trzymać rękę na pulsie.
Oby nikomu się nie przydało ale dla mnie to jednak było dość odkrywcze i ważne więc postanowiłam się podzielić tematem z Wami.