Nie pamiętam, żeby w tak krótkim czasie w tak wielu domach pojawiło się tak wiele par w tym samym wieku (bo rok to żadna różnica), dlatego nie dziwcie się, że niektórzy widzą w tym modę. Mnie się nawet skojarzyła ta fala z konkretną reklamą „ wszyscy mają Mambę – mam i ja”

Oczywiście rozumiem, że u każdego powody tej decyzji były trochę inne, ale zwróćcie też uwagę że wiele was łączy – pierwszy ogar, nie zawsze świadomie wybrany, szybkie wkręcenie w rasę, nie sprecyzowane plany na przyszłość…Więcej cech wspólnych niż różnic
Mojej strony posiadanie dwóch psów wygląda tak :
- zdecydowanie dopadają dwa psy niezależnie od płci w jednym wieku, bo :
a) ja mam starego psa. Poza Gabi(nie wypominając wieku kobiecie) w tej chwili jest to chyba najstarszy ogar na forum. Starość jest jak każda starość i nie ma co liczyć na to, że będzie łaskawa…może ale nie musi być dobrze – ja nie mam problemów z pisaniem, że w moim przypadku nie jest. Co z tego , że Bard jest bardzo żywotny (biega po domu ze sznurkiem, ciągnie do psów), nie ma problemów z węchem, wzrokiem, słuchem (nie widzę żadnych zmian na minus)…jak choruje? Do 10 roku życia było super – nadążał za młodzikami bez problemu…ale ostatnie trzy lata to ciągłe zmagania się z czymś. Padaczka pierwsza…w wakacje miał usuwanego guzka z fafla, teraz prawie od trzech tygodni walczę z zapaleniem dróg moczowych,w między czasie pojawiły się problemy z tylnymi łapami (ma zaniki mięśni, są dni kiedy zdecydowanie gorzej chodzi…ale jeszcze chodzi). W takich chwilach jedynym wsparciem dla niego może być człowiek. Nie piszę tego, żeby się użalać na nim czy nad sobą, ale dlatego że bardzo rzadko jest tak, że pies jest cały czas w świetnej formie i umiera we śnie . Zazwyczaj trzeba podjąć trudną decyzję. Mnie nie stać emocjonalnie na dwie takie decyzje w krótkim czasie ….No chyba, że zakładamy , że jeden pies tej starości nie dożyje, ale wątpię, że ktoś tak myśli. Już nawet nie wspomnę o kosztach ( a te przy leczeniu operacyjnym idą w tysiące), bo z tymi po prostu człowiek się nie liczy jak kocha i chce ratować.
W przypadku dwóch suk hodowalnych dojdzie się do momentu, kiedy na dodatek obie będą w niedługim czasie wyłączone z hodowli.
b) ja jestem nastawiona na jakąś pracę z psam : użytkowość, dogoterpia…nie wyczynowo, ale jednak chciałabym w miarę możliwości mieć psa ułożonego. Nie wyobrażam sobie mojej pracy z dwoma psami na raz…Nawet w kwestii podstawowego posłuszeństwa, bo zdaję sobie sprawę, że nie każdy oczekuje od psa podawania przedmiotów.
c) dwa młode psy bardzo często stają się samowystarczalne – one nie potrzebują człowieka, mają siebie. No i bardzo szybko uczą się od siebie, i to często nie tego, czego byśmy sobie życzyli…A czym innym jest nauka pewnych zachowań od doświadczonego psa. Nie sądzę też, że pies mieszkający sam jakoś strasznie się nudzi i potrzebuje koniecznie towarzystwa innego psa na stałe – oczywiście kontakty z innymi psami są ważne, ale to właściciel jest przede wszystkim odpowiedzialny za dostarczenie psu „rozrywki”, bo przez to buduje się wieź między nimi.
d) nie zdobędę się świadomie na zestaw pies - suka. Teraz jest suka, bo ja już miałam kochliwego psa i …miałam dość. Z jego libido absolutnie nie wyobrażam sobie takiego zestawu pod jednym dachem…chyba, że jakieś siedlisko z kojcem na odludziu

I powiem szczerze…dla mnie to trochę to nie fair jak wobec psa (no chyba, że ma się możliwość wywózki jednego lub drugiego na ten czas

).
- na pewno nie zdecydowałabym się także na dwa psy (niezależnie od płci) z bardzo dużą różnicą wieku, bo:
a) widoczny jest konflikt interesów. Młode chce się bawić, potrzebuje więcej ruchu, pracy stare potrzebuje umiarkowanego wysiłku i spokoju. Bard jak wpadamy ma czasami Łozy ewidentnie dosyć – jej bieganiny, lizania po mordzie, wąchania jak on śpi…
b) starszy potrzebuje innego rodzaju opieki – młodsze innego…nie łatwo to pogodzić.
Gdybym miała zdecydować się na dwa psy do hodowli pod jednym dachem to :
a) idealna różnica wieku 4-5 lat – starsze odchowane, ułożne, ale w kwiecie wieku, mobilne i żywotne. Ukształtowane więc wiadomo jak dobierać drugiego (jeżeli u jednego wystąpiły jakieś wady szukałabym takich skojarzeń, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych wad u drugiego psa). Taka różnica wieku to też jakaś gwarancja „zastępowalności pokoleń”.
b) gdybym myślała hodowlanie raczej kombinowałabym z dwoma sukami. Mając odchowaną sukę wiedziałabym jaką mam dobrać do niej do pary tak, żeby możliwie jak najlepiej się dogadały ( no i zwróciłabym uwagę na w/w wady). Możliwe, że zostałaby córka, ale na pewno nie z pierwszego krycia, bo najpierw chciałabym poobserwować miot.
No i zastanowiłabym się też czy moja suka w ogóle będzie tolerowała drugą sukę w domu…Niestety jak się suki wezmą za łby to jest już niefajnie i na pewno nie „dla jaj”.
c) Gdybym miała sukę KW i chciała do niej psa, to wybrałabym PKR i na odwrót. W przypadku dwóch suk miałoby to dla mnie mniejsze znaczenie, ale myślę, że ciekawie byłoby obserwować mioty po różnych liniach.
W przypadku pary mieszanej na pewno wzięłabym niespokrewnione, chociażby na wypadek przypadkowego krycia…
Jeżeli planowałabym krycie między tą parą to na pewno nie powtarzane i dopiero po osiągnięciu dojrzałości…bo może warto poszukać akurat do tej suki innego psa.
d) Myślę, że z dwoma sukami może być gorzej niż z dwoma psami. Gdybym nie planowała miotu u siebie (odpowiedzialność, uciążliwość…itp.) możliwe, że pomyślałabym o dwóch psach reproduktorach, z tym, że wtedy naprawdę trzeba pomyśleć o doborze i wysilić się więcej niż z 3 wystawami na doskonały, bo nie oszukujmy się – właściciel suki czy naprawdę będzie ona nadawała się do rozmnażania czy nie jak wyjeździ hodowlankę i będzie chciał to rozmnoży. Wobec reproduktora wymagania są większe.
A relacje ? Bard z wieloma psami miał bezproblemowe relacje – z Sułtanem czy Świtkiem nie przypominam sobie poważnej zadymy
Trochę się rozpisałam, ale nie chcę żeby ktoś to traktował personalnie.
To jest moje zdanie na temat posiadania dwóch psów i nie zamierzam nikogo nawracać na siłę. Mam nadzieję, że faktycznie wszyscy posiadacze par dołożą starań do wyrobienia uprawnień hodowlanych (i może nie tylko minimum), nie skupią się na reproduktorze „pod ręką” i wypuszczaniu miotu na zasadzie „co rok to prorok” lub prawie

Na szczęście padły poważne deklaracje. I tu ważne jest dla mnie to co napisała węszynoska: ona nie ma pary a ma sukę hodowlaną i reproduktora…niekoniecznie "małżeństwo"

Nie ma obowiązku rozmnażania żadnego psa – i żeby nie było, że to z mojej strony hipokryzja : nie wiem jeszcze czy rozmnożę Łozę, na razie obserwuję i jeszcze trochę poczekam

A jeżeli rozmnożę to zapewne raz …i poczekam. Jeżeli nie będę chciała rozmnożyć to wysterylizuję.
No i rację ma też irie…życie weryfikuje wiele planów

Co nie zmienia postaci rzeczy, że ja takie plany po prostu lubię mieć

A w planach na razie raczej burek niż ogar…chociaż kto wie

Bo generalnie chyba fajnie jest mieć dwa psy…i kota
