Ania W pisze:BasiaM pisze:
Nie nazwałabym ogarów "pierwszorzędnymi" zbieraczami .... z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że są raczej wybredne
To ja mam zupełnie nieogarze ogary
W mordzie moich były kości, śmierdzące mięso, zapleśniały chleb, wszelkie resztki pączków i bułek, ryby wędzone, ryby surowe, myszy,kret, kupy,przemrożone popsute warzywa dla zwierząt leśnych (w tym kapusta, marchewka, cebula),nadpsuty surowy ziemniak, wszelkie kubki z resztkami nabiału, skorupki po jajkach (Łoza ich broniła nawet przed dorosłym rodezjanem),folie po parówkach, zawartość kompostownika, karma w folii razem z folią... uff więcej grzechów nie pamiętam


Jak Ogi wrąbał resztki kurczaka razem z reklamówką!!!!!!!! upolowane w koszu na śmieci zamkniętym w szafce na gumkę od słoika (raczej solidnie, a jednak!) to myślałam, że będzie po psie. Siedzieliśmy nad nim cały dzień i całą noc i sprawdzaliśmy co "wychodzi" z drugiej strony, czy nie ma sensacji czy nie puchnie, czy go nie boli brzuch itp, itd i różne najczarniejsze myśli przychodziły nam do głowy.... Na drugi dzień znaleźliśmy reklamówkę - bez kości

- w qpie pozwijaną w sznureczek..... i nic kompletnie się nie działo.... na szczęście. Ale mogło być tragicznie i mimo że zawsze bardzo uważaliśmy na potencjalne zdobycze, niestety nie zawsze byliśmy szybsi i skuteczniejsi niż pies.
Calvados też nie jest tu odmieńcem, co w zasięgu to w pysku..... Potrafi siedzieć pod szafką z koszem na śmieci i czekać, aż któreś dziecko pójdzie coś wyrzucić i otworzy. Mysz też już była.... koty przywlokły na taras i okazja nie została niewykorzystana... Nawet ptaka już w zębach nosił.... Przypuszczam, że to też kocia robota

Próbujemy uczyć, ale póki co najskuteczniejsze jest pilnowanie i odbieranie ewentualnych trofeów, tak jak pisała Basia M - na wymianę.