Myślę, że nie musicie już szukać

Zgłaszamy się sami
To my znaleźliśmy Niemena/Juniora/Hubala a teraz już Kajaka w Chrewcie.
Pojechaliśmy na wakacje w Bieszczady, do Hoszowa, oddalonego od Chrewtu 10 kilometrów.
Pierwszego dnia pojechaliśmy na rowerach i od razu na miejscu rzucił mi się w oczy pies.
Typowy bezdomniak. Chaotyczny, biegający, szukający miejsca.
Z tym, że wcale nie przylepa z opisów. Raczej stroniący od ludzi.
Od Pana z wypożyczalni sprzętu dowiedzieliśmy się, że błąka się co najmniej od dwóch tygodni.
Dokarmiany, ale ostatnio nie chciał jeść.
Przepędzany, trochę przestraszony, wyglądał na chorego, bardzo ospały.
Bałam się o babeszję.....
Następnego dnia pojechaliśmy samochodem i decyzja zapadła. Zabieramy.
Zwłaszcza jak zobaczyłam, że ma tatuaż w uchu.
Bałam się i o pseudohodowców i o kogoś, kto się zorientuje ile pies jest warty i będzie go chciał sprzedać byle komu.
Całą historię możecie przeczytać na dogomanii. Poniżej link do wątku.
http://www.dogomania.pl/threads/191448- ... 29-%29-%29" onclick="window.open(this.href);return false;
Rozmawiałam dzisiaj z Panem Wojciechem - Redaktorem i z byłą właścicielką Kajaka.
Kajuś nie miał u nich lekkiego życia. Synowa Pani Danieli nie lubi psów.
Nie mógł wchodzić do domu, nie był socjalizowany, kontakt z człowiekiem praktycznie żaden.
Czasem nie dojadał, krzyczeli na niego...
Pani Daniela mówi, że jeśli możemy go zostawić, żeby został. Nie chce żeby wracał. Już go opłakała.
Kajaczek trochę nam choruje - morfologia jako tako, ale są kryształy w moczu i jakieś tam wałeczki
Na razie je Trovet, za miesiąc badanie kontrolne.
Jeśli się okaże, że nic nie lepiej, dokładniej przyglądamy się nerkom.
Włóczęga nie wyszła mu na dobre - miał zapalenie pęcherza, cewki moczowej, dróg moczowych, ale antybiotyk z tym sobie poradził.
Jako, że się znamy z Anią W

już do niej dzwoniła, żeby powiedzieć, że Kajakczek jest nasz.