A wicie co mi się najbardziej na tych fotkach podoba? Że tak wysoko podnosi nogę !:)
Przy jego problemach to ogromny sukces
Podsumowując mogę powiedzieć tylko -SUPER!!!
O. Denar WYSOKO podnosi nogę
Pod schronem nam kucał jak suczka- nie miał siły tego zrobić lub bał się, że się własnie przewróci; taki był słabiutki. Już jest jak widać troszkę silniejszy, Super!
I popatrzcie na ogon wysoko i dumnie uniesiony
Mirko- piszemy do Ciebie (być może) o rzeczach oczywistych. Ale to z troski o niego (myślę, że nam wybaczysz? ).
Nawet nie wiesz jak się cieszę czytając Ciebie i oglądając zdjęcia
Ogary się bardzo kochają i bardzo potrzebują. Myślę, że za niedługo oba psy będą nierozłączne.
Powodzenia w kapieli. Mam nadzieję, że pomyślnie wszystko przebiegło.
Wobrażam sobie jak się teraz Denar fajnie czuje i jaka to ulga dla niego.
Cieszy mnie też, że tak ładnie Denar daje sobie oczko zapuszczać (te krople to znowu kolejna ulga dla niego). No i dostaje wzmacniające go zastrzyki, kolejne dobro się dzieje.
Jestem coraz lepszej myśli
Mireczko, Rysiu- myślami przy Was. Dobrej nocy kochani.
A jutro czekam na kolejne wieści...
przyznam szczerze, że od jakiegoś czasu ten wątek interesuje mnie bardziej niż wszystko inne i strasznie się cieszę szczęściem Denara. Trzymam kciuki za Denarka i całą Waszą Wielką Czwórkę
A gdyby była potrzebna jakakolwiek pomoc, to daj znać Mirko lub ktokolwiek na priv (:prosze_1:)...
Składaliście nam gratulacje za jakieś tam osiągnięcia wystawowe ale czymże one są w porównaniu do osiągnięć małej grupki ludzi dobrej woli z tego forum: Apsy, Ani W, Bei 100, Sławka. Ludziska ogromne dzięki Wam za sprawną akcję. (Chciałam zaproponować swoją pomoc w akcji przewożenia Denara… wstyd mi… nie zdążyłam… pewnie nie powinnam nawet teraz o tym pisać…sorry… Nie przypuszczałam, że to pójdzie aż tak szybko.)
Mirko, Ryśku jesteście wielkimi ludźmi o olbrzymich serduchach, potraficie podzielić się tym, co macie z biedną istotą potrzebującą pomocy. Denar trafiając do Waszego domku z cieplutką podłogą i ogrodem, a przede wszystkim z zamieszkującymi go troskliwymi ludźmi, czułymi na krzywdę, trafił do raju.
Zasługujecie na największy szacunek i myślę, że nie tylko u mnie go macie.
Jeszcze raz gratuluję sprawnej akcji, wyrażam ogromny szacunek i podziękowanie dla wszystkich zaangażowanych i cieszę się, że Denarek jest już w nowym domku i bez trudu aklimatyzuje się.
Miej się zdrowo Denarku i nabieraj szybciutko sił!!!!!
Danusiu- przykro pisać ale w przypadku Denara każdy dzień grał już rolę AniaW napisała o miesiącu- wg mnie krócej.
Cały czas mam nadzieję i wierzę, że żeśmy zdążyli.Widziałam wiele, wiem o czym piszę.
Rudolf: ja cały czas wchodzę z drżeniem na tą stronę. Jednak- z każdym wpisem Layli i z każdym wklejonym zdjęciem coraz mniej mam tego drżenia...dzisiaj wierzę w ten cud co się stał bo on się staje na naszych oczach Wierzę w Mirkę i jej męża i wierzę w Denara. Cały czas go widzę i czuję jak się tulił w schronie do moich nóg i chował głowę pod moją spódnicą. Jak się chwiał z braku sił. Jak nam z AniąW ufnie patrzył w oczy. Jak resztką sił wskakiwał do samochodu, nie miał siły ale starał się bo go o to prosiłam. Darz Bór piesku (nie ma emotki- tuli- ale ja go cały czas tulę do serca)
Witajcie wszyscy maniacy ogarow i innego zwierza.Zaczne od wczorajszego wieczora.Jeszcze przed kapiela okazalo sie po ogledzinach Denara,ze pod ogonem przy samym odbycie,ma duzego ropiejacego wrzoda!!!! Ale nie ma zmiluj,zostal on,ten wrzod wstretny odpowiednio potraktowany,tak jak zreszta inne czesci Denarkowego cialka.Myslalam,ze sie nie zmiesci do kabiny 80-tki,bo wanna jest jeszcze nie zamontowana,ale jakos poszlo.Oczywiscie zostal podstepem zwabiony do lazienki,najpierw weszly przednie lapki,pozniej tyl,a nastepnie byl zwrot i leb wyladowal na moim podkoszulku oraz kolanach,a tyl Denarka grzecznie sobie usiadl w brodziku.Coz bylo robic,zaslonilam go wlasnym cialem,zeby mi nie wylazl i caly czas opowiadalam cos delikatnym,spokojnym glosem,ale co to juz nie pamietam.W brodziku zrobila sie smola,ale dotarlam do wszystkich czesci bez wyjatku.Pies zostal namoczony,namydlony nizoralem,delikatnie splukany.Nie omieszkal po wyjsciu spod prysznica sie otrzepac gruntownie,wiec wycieralam juz z niego tylko resztki wody,za to lazienke wytarlam gruntownie.Nie chcial siedziec w reczniku,ani tym bardziej w kocu,za to do polnocy sie suszyl,wiec sie nie nudzil.Dzis nie spacerowalismy,tylko "na siku itp",wiec nie ma fotek.Za to Denar dzis mial o wiele lepszy humor,przestaje sie juz drapac,jest oczywiscie jeszcze bardzo slaby,ale juz nie widac tak bardzo zeber jak przed 3-ma dniami.Dzis tak pieknie przywital Ryska po pracy,ze malo mu sie ogon nie ukrecil.Kusy oczywiscie zazdrosny,szczegolnie o jedzenie,wiec gdy Denar wcina,Kusy ma przewaznie wychodne,bo bylby niedlugo jak beczka.Zastrzyki nie sprawiaja mi klopotow,tylko nie bardzo jest za co zlapac,bo skora prawie do kosci przyklejona,ale radzimy sobie.Wszystko jest pod kontrola,wrzod dzis pekl,wiec byl monitorowany,odkazany i smarowany mascia.Poza tym,coz,Denar sie powoli przyzwyczaja,nawet dzis szczeknal,gdy sasiad zapukal.Oczywiscie zaraz sie zawstydzil,ale to juz napawa nadzieja.Pozdrawiamy wszystkie ogarki i wlascicieli.Denar,Kusy,Mirka i Rysiek.
Nieczulego na niedole zwierzat i ludzka niedola nie wzruszy! http://artystycznie.home.pl/kreator" onclick="window.open(this.href);return false;
Obserwujcie to pod ogonem - w związku z tym, że on ma podejrzenie problemów hormonalnych (charakterystyczne wyłysienie na ogonie) może to nie być zwykły wrzód. Nie wiem czy nie czeka go kastracja ...ale to na pewno przyszłość.
Cudownie czyta się takie wieści