No więc...

popełniłam dzis takie oto kulinarne przestępstwo
1/2 kg mąki pszennej
4-5 dag świeżych drożdży
1/3 szklanki drobnego cukru
szczypta soli
1 szklanka mleka
1/2 kostki masła
3 żółtka
1 jajko
Drożdże rozciera się z łyżeczką cukru, troszką mleka i odrobiną mąki...w kubku i zostawia aby wyrosły. W tym czasie wsypuje się do miski mąkę , cukier puder, jajko i żółtka, szczyptę soli i resztę mleka i zagarnia ciasto. Można podsypnąć mąką, żeby zaczęło odstawać od ręki ( jak to drożdżowe) Jak juz jest wyrobione, po troszku wlewa się roztopione masło ( chłodne) i zagniata dotąd aż zrobi się piękna zwarta kula. Przykrywa się ściereczką i zostawia godzinę do wyrośnięcia.
W międzyczasie jak rośnie...
20 dag pokruszonych orzechów włoskich ( szklanka)
3 łyżki masła
3 łyżki miodu
2 łyżki pokruszonych herbatników
płaska łyżeczka cynamonu
Orzechy prażymy przez około 5 minut w rondlu, na rozgrzanym maśle, dodajemy miód, cynamon i smażymy jeszcze przez około 2-3 minuty. Zagęszczamy herbatnikami. Odstawiamy do ostygnięcia.
Ciasto wykładamy na stolnicę, jest leciutkie pulchne, bardzo delikatne. Dzielimy na 3 kawałki i każdy po kolei rozwałkowujemy na grubość 0,5 cm w prostokąt wysoki na 20 cm a długi ile wyjdzie...
Nakładamy delikatnie farsz zostawiając wszystkie brzegi puste i składamy na długość na 3 x. Czyli najpierw ten brzeg z dołu nakładamy do połowy ciasta, a potem brzeg z góry na dolny. Kroimy na kwadraty i z jednej strony nacinamy nożem łapki. Wykłądamy na blachę...jeszcze mają urosnąć, po czym smarujemy rozbełtanym białekim i na 15 minut do piekarnika ( 180 stopni)