qzia pisze:Jak się ma stadko szczeniąt to nikt kubeczkiem nie mierzy i nie waży ile kto zjadł. Każdy zje tyle ile sobie wywalczy. Wiem coś o tym. Moje jadły 3 razy dziennie, bo nijak inaczej nie mogłam im dawać. Jakoś przeżyły. ...
Ano... bywa...życie...
Teraz piszę ogólnie a nie do Qzi: jak się ma stadko (czy stado jak u niektórych) psów (zwierząt) i plus np. inną pracę i jeszcze w niektórych hodowlach jest nie jeden miot naraz- to zwyczajnie nie ma czasu na nic poza sypaniem (rozmakaniem itd) tych kulek wszystkim szczeniakom naraz i w czasie jaki się ma. Nie każdy może brać urlop bezpłatny na 2,5 mc i siedzieć cały czas przy kojcu jak ja- i ja to rozumiem. Nie każdy może w związku z tym karmić i pilnować każde szczenię. Nie każdy w końcu gotuje bo to dodatkowa robota albo nie lubi. Ludzie niektórzy żyją z hodowli psów - wtedy liczą też koszty, wołowina dzisiaj jest droga i kłopotliwa bo się ją dla małych mieli itd. Nie każdemu bywa, też się zwyczajnie chce narobić.
Są teraz chemiczne (dla mnie

) kulki "z kawałkiem tablicy Mendelejewa" i jeszcze z dostawą do domu

- to się je daje bo najprościej. Ja tego nie krytykuję. Takie "czasy chrupek" nastały

. Dzieci też się karmi ze słoików z kolorowymi etykietkami z wiarą w te etykiety

- po co samemu zetrzeć jabłuszko skoro można otworzyć słoik- bo najprościej.
Ja mogę robić i to robię- inaczej.
Ja jestem dodatkowo starej daty - mogę i ponieważ mogę to prowadzę swoje mioty po swojemu.
Inaczej karmię swoje psy. Inaczej radzę. Czy lepiej, czy gorzej, czy fatalnie- widać po psach z mojej hodowli- ja nie krytykuję hodowania/też karmienia innych i oczekiwałabym tego samego

.
Szczenię, które od małego i od "po trochu" u mnie dostawało na starcie mieloną surową wołowinę a potem z czasem różności (m.in watróbkę) nie ma po niej rewolucji. Jest parę psów ode mnie na tym forum ( i poza forum

), i z tego co wiem żadne nie ma problemów nawet "z wątróbką"

- to już całkiem sporo ogarów

- czyli coś w tym jest ?

Tak jest ze wszystkim innym wg mnie, z burakami, z miodem itd. Każdy ma swoje zdanie na temat karmienia i prowadzenia swoich miotów/psów, ale wiem, że są ludzie co bardzo doceniają co robię i jak hoduję. U mnie na psa się jak dotąd czekało na zapisy w kolejce. I zdrowie moich psów z hodowli również poniekąd świadczy o moim hodowaniu/żywieniu, bo wg mnie żywieniowy start jest b.ważny.
Nikogo oczywiście nie zamierzam do niczego przekonywać.
Każdy ma własny rozum i doświadczenie oraz określone możliwości.
Zakładam też, że każdy tu chce jak najlepiej dla własnego psa.
Dla mnie naturalne jedzenie jest tym co pies wybierze zawsze jak mu się postawi dwie miski z tym i z tamtym- i coś w tym jest

. Moje psy wolały zawsze (nawet suchy) chleb niż dopachnione chemicznie i upojnie -każde- kulki-chrupki

I jak tu nie wierzyć swemu psu; "nie wierzyć jak psu" ?
Wybór jest.
Ode mnie- koniec tematu.