Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Jak widać bycie dobrym to najlepsza lokata... I rzeczywiście wzruszające jest, że teraz dobroć do Niego wraca. Trzymajcie się w tej długiej drodze do zdrowia.
Byleby w sercu ciągle maj!
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Nadal trzymamy mocno kciuki, wierzymy,że juz będzie tylko dobrze i z każdym dniem coraz lepiej, pozdrawiamy serdecznie!

- kasianiolek
- Posty: 831
- Rejestracja: środa 16 wrz 2009, 21:50
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Cieszę się, że jest lepiej i oby tak dalej!
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
wygląda na to, że z gronkowcem we krwi wygrał, jeszcze trochę w szpitalu poleży a potem wreszcie rehabilitacja. mam nadzieję, że już żadnych przykrych niespodzianek nie będzie.
Dzięki wszystkim za kciuki, dobre myśli pozytywne fluidy:szacun_1: . Pomogły przetrwać "czarną noc"
Dzięki wszystkim za kciuki, dobre myśli pozytywne fluidy:szacun_1: . Pomogły przetrwać "czarną noc"
Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Dobre wiadomości
teraz juz MUSI byc dobrze
A dobre mysli lecą do Was bez przerwy 




Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
Każda poprawa cieszy i oby tak dalej, powoli ale krok po kroku, aż do wyzdrowienia 

Re: Potrzymajcie kciuki za mojego brata...
ano cieszy. Najgorszym problemem na obecny czas jest niechęć brata do jedzenia i picia. Niechęć do ćwiczeń łatwo da się wyjaśnić bólem - mięśnie zwiotczały od leżenia to i boli. Ale dlaczego nie chce jeść???
Czytałam sporo relacji ludzi po przeszczepie. Wszyscy mieli końskie apetyty i jedli jak smoki. Kłopot mieli z szybkim przybieraniem na wadze i opanowaniem apetytu. A brat dokładnie na odwrót. I nie chodzi o to, że szpitalne jedzenie nie smakuje. Codziennie dostaje domowe, świeże obiady, same najsmaczniejsze potrawy. i zjada tyle, że ja bym dawno z głodu umarła po takich porcjach....
Czytałam sporo relacji ludzi po przeszczepie. Wszyscy mieli końskie apetyty i jedli jak smoki. Kłopot mieli z szybkim przybieraniem na wadze i opanowaniem apetytu. A brat dokładnie na odwrót. I nie chodzi o to, że szpitalne jedzenie nie smakuje. Codziennie dostaje domowe, świeże obiady, same najsmaczniejsze potrawy. i zjada tyle, że ja bym dawno z głodu umarła po takich porcjach....