Wczoraj Szelma na spacerze pierwszy raz dała dyla tak, że jej nie widziałam.
Odbyło się to z udziałem osób trzecich a co chyba ważniejsze innego psa.
Szelma zaaferowana spotkaniem z kolegą / koleżanką nie reagowała na przywołania i poszła w las a w zasadzie pospacerować z innym Panem i jego psem. Po dłuższym czasie i wielu przywołaniach wróciła ale zdążyłam się nieźle zaniepokoić.
Zastanawiam się co robić w takich sytuacjach.
Później jej się spodobało oddalanie i nawet bez udziału innych psów czy osób świrowała gdzieś daleko. Postanowiliśmy dać jej nauczkę i jak tak daleko odchodziła to się chowaliśmy. Za drugim razem na tyle skutecznie, że się przestraszyła i potem już się częściej oglądała czy na pewno jesteśmy w okolicy. Dzisiaj też było OK na spacerze więc ta metoda wydaje się dobra.
Obawiam się jednak, że gdy znowu spotka jakiegoś fajnego psiego kolegę to poleci i co wtedy robić, jak właściwie zareagować? Brakuje mi doświadczenia z uciekinierami
