W domu tymczasowym było chyba 11 psów. Huzar dzielił pokój z 4, czy 5. Jego najlepszym kumplem był czarny onek, spokojny i zrównoważony senior. W DT nie było awantur. Ale jak może pamiętacie z początku wątku, ze schronu przyjechał pogryziony. Miał skaleczone ucho i mocno uszkodzoną skórę na łapieBasiaM pisze:Huzar - zanim trafił do Kasi - mieszkał z innymi psami w dt ale bez dzieci.Ania W pisze:To nie jest takie proste, bo o ile się nie mylę on był w dt wprawdzie bez psów ale za to z dziećmi.

Może Pani Ania z DT miała lepsze podejście do psów i dlatego w DT do awantur nie dochodziło, może Huzek jeszcze się nie wyluzował po przejściach, może jedno i drugie, a może Huba mu nie odpowiada, a może on Hubie .... można tu gdybać

W DT dzieci nie było. Pojechałam tam z moimi chłopcami, ale w czasie naszej wizyty nic nie wskazywało na to, że Huzek za dzieciakami nie przepada. W domu też nie od pierwszego dnia było to widać. Zresztą muszę przyznać, że moi chłopcy naprawdę nie są w stosunku do niego natrętni, naprawdę rzadko wyciągają ku niemu ręce. Zdarza się i tak, że i sam Huzek podchodzi do dzieci, powącha, czasem nawet się przywitania, ale jak dotkną to zamruczy. I zdecydowanie jest szczęśliwszy jak dzieci w domu nie ma. Może nie lubi hałasu i rejwachu jaki towarzyszy podczas zabaw małym Potworkom

W trakcie moich prawie dwu miesięcznych obserwacji niejednokrotnie naszła mnie myśl, że to psiak do domu, gdzie nie ma małych dzieci i innych psów. Taki typ psiego samotnika, który najbardziej jest szczęśliwy jak "dojrzały" człowiek jest przy nim i poświęca mu 100% uwagi, nie rozdrabniając jej na potomstwo, czy inne psy. W takiej relacji jest super towarzyszem, pieszczochem i przede wszystkim wtedy widać, że jest "uśmiechnięty"

Rozważam jeszcze przeprowadzkę Huzka do kojca, ale przy jego silnej potrzebie bycia przy człowieku nie wiem, czy to najlepszy pomysł. Wprawdzie w kojcu jest spokojny, ale tak jak pisałam wcześniej, jak wychodzi na dwór, załatwia swoje potrzeby i pędzi z powrotem do domu. Chce być blisko człowieka, a w kojcu nie będzie.
Sorry za taki potok słów, jestem rozbita, i już sama nie wiem, czy potrzebuję wsparcia, czy rozgrzeszenia.