Zanim Anie wrócą do domu - minie jeszcze trochę czasu, więc kilka słów z mojej strony. W sumie nic ciekawego. Wszystko odbyło się bez problemów i zgodnie z planem. Po drodze odwiedziłem kolegę - hodowcę koni arabskich. Rudy widział takie wielkie psy najwyraźniej po raz pierwszy. Zdziwił się i przykładnie oszczekał z daleka. Był jednak przeciwny zawieraniu bliższej znajomości. Pies wydaje się być z tej samej "hodowli" i miotu. Jego przewaga nad Jurą, to z mojego punktu widzenia rude umaszczenie

A poważnie, to ciekawi mnie ile ich tam jeszcze takich jest. Miejmy nadzieję, że to koniec.
W schronisku ochrzcili go GORAN. Myślę, że ktoś będzie miał z niego pociechę, bo to bardzo wesoły i ufny w stosunku do ludzi psiak. Mimo swojej smutnej historii jeszcze się do nas nie zniechęcił i oby tak zostało.