Cholerka, jak nie urok ...
Byliśmy w poniedziałek na jeszcze jednym USG z Czesną i fasolek nie ma na 100%

, ale jest coś z nerką

miedniczki nerkowe jakoś nie w porządku wyglądają (o ile dobrze zrozumiałam weta). Pobrali jej krew do badania, dziś do południa mam dzwonić do kliniki
Piotrka koń ma blistrowany nakostniak i do jazdy się nie nadaje a wczoraj mój koń dostał kolki (morzysko - bardzo niebezpieczna choroba koni, polegająca na nagromadzeniu się gazów i odchodów w jelitach, koń nie może się załatwić (po ludzku ma zatwardzenie i mocne wzdęcia), bardzo boli go brzuch, bez pomocy kończy się śmiertelnie

). Wczoraj całe popołudnie oprowadzaliśmy go i przekłusowywaliśmy z nadzieją, że popuści (oczywiście, z wetem cały czas w kontakcie), i popuściło na szczęście

Ale całą noc nie spałam, chodząc co chwilę do stajni obserwować konia.
Dziś rano Piotrkowi jadącemu do pracy roz.... się auto. Teraz zgarnia go laweciarz, ale nasz mechanik (bardzo dobry, który Frotę znał od podszewki) zmienił pracę

Na całkiem inną profesję i mechaniką się już nie zajmuje

Więc pozostaje nam laweciarz, który być może zna mechanika, który zajmie się Fronterą.
A na dodatek dziecko ząbkuje plując się jak dwa moje ogarki razem wzięte.