Mozart
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Zamknij się w łazience do 24.00. Tylko nie bierze ze sobą zbyt duzego zapasu jedzenia, bo jeszcze wybuchnie...
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
hania pisze:Zamknij się w łazience do 24.00. Tylko nie bierze ze sobą zbyt duzego zapasu jedzenia, bo jeszcze wybuchnie...

Nie mogę. Za godzinę jestem umówiona a potem jadę z psem na szczepienie. To rodzi całe spektrum nowych możliwości dla bakcyla piątkowych nieszczęść

A ponieważ mam dzisiaj tzw. deadline'y na zamówienia, czuję, że wywali mi się komputer albo wyłączą prąd...

Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Nie kracz Zybalowa, nie kracz! Piątek to wspaniały dzień, zaczyna się weekend - długi na dodatek 



Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Piątek dzień wspaniały, weekend też się dobrze zapowiada, ale akurat święto zmarłych to dla mnie dzień tak sobie radosny, od kiedy już nie tylko dziadków na grobach odwiedzam
Kiedyś lubiłam to święto a teraz mnie nastraja depresyjnie.

Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Ale nie myśl dziś o tym. No co za kobieta.... Człowiek chce w nią tchnąć nieco optymizmu, a ona uparcie brnie w czarnowidztwo!


- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Dla kogo długi weekend to się okaże. Ja dziś mam dyżur, w niedzielę dyżur i we wtorek dyżur. Oj będzie długi weekend nie ma co.
Tez czarno to widzę.
Kasia

Kasia
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Zybalowa pecha to ja mam
Ze mnie taka sierota, że potrafię nogę skręcic wychodząc z łóżka
Nie jestem już w stanie policzyć wszystkich zwichnięc, przeciętych paluchów i wybitych palców po psim spacerze
Uchaty jak Moziu też tak ma, że jak zobaczy kumpla albo kogoś kogo bardzo lubi to zachowuje się jakby go z procy wystrzelili
Nie robi tak zawsze ale zdarza mu się
Pamiętam jak kiedyś zimą, stoję z koleżanką, rozmawiamy i nagle ląduję na jej butach
Uchaty tylko patyczka chciał kumplowi zabrać i tak jakoś pociągnął mnie za sobą
Co do straży miejskiej .... temat rzeka. Po tym co napisałaś odniosłam dziwne wrażenie, że oni albo szukali sponsora na śniadanie albo mają prowizję od wystawionych mandatów.
Na naszym osiedlu są tak bezczelni, że chodzą za kobietami pod drzwi domu i rządają opłaty w kwocie 20zł za to, że pies biegał luzem w krzakach za osiedlem albo nie miał kagańca.
Śmieszne jest to, że te kobiety to babcie z yorkami albo innymi małymi kurduplami
Babcia się boi panów w mundurach więc dwie dychy ze skarpety zawsze wyciągnie
Ja na szczęście nie miałam przyjemności spotkać się z owymi panami ... raz mnie zobaczyli ale chyba wystraszyli się psów

Ze mnie taka sierota, że potrafię nogę skręcic wychodząc z łóżka

Nie jestem już w stanie policzyć wszystkich zwichnięc, przeciętych paluchów i wybitych palców po psim spacerze

Uchaty jak Moziu też tak ma, że jak zobaczy kumpla albo kogoś kogo bardzo lubi to zachowuje się jakby go z procy wystrzelili

Nie robi tak zawsze ale zdarza mu się


Uchaty tylko patyczka chciał kumplowi zabrać i tak jakoś pociągnął mnie za sobą

Co do straży miejskiej .... temat rzeka. Po tym co napisałaś odniosłam dziwne wrażenie, że oni albo szukali sponsora na śniadanie albo mają prowizję od wystawionych mandatów.
Na naszym osiedlu są tak bezczelni, że chodzą za kobietami pod drzwi domu i rządają opłaty w kwocie 20zł za to, że pies biegał luzem w krzakach za osiedlem albo nie miał kagańca.
Śmieszne jest to, że te kobiety to babcie z yorkami albo innymi małymi kurduplami

Babcia się boi panów w mundurach więc dwie dychy ze skarpety zawsze wyciągnie

Ja na szczęście nie miałam przyjemności spotkać się z owymi panami ... raz mnie zobaczyli ale chyba wystraszyli się psów



Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)





Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
U nas sygnałem wywoławczym jest w zasadzie jedna jedyna rzecz: żarcie!BasiaM pisze: Uchaty jak Moziu też tak ma, że jak zobaczy kumpla albo kogoś kogo bardzo lubi to zachowuje się jakby go z procy wystrzelili![]()
I nie ważne, czy podwędzane kabanoski od pana dozorcy czy podgniły kawałek chleba na trawniku. Gdybym miała opisać swojego psa w tym momencie, to puszczając wodzę wyobraźni opisałabym go jako takiego świra z kolorowymi spiralkami w oczach...
Jego łakomstwo ma dwie strony - bardzo fajnie pomaga w nauce, ale powoduje głupie zachowania na spacerach.
Jedyną rzeczą, która przeważa nad żarciem jest zapach. Więc mój pies głuchnie w dwóch sytuacjach: jak jest co zeżreć i jak jest do czego przyssać nos. W zasadzie wszystko zgodnie z oczekiwaniami

Co do straży miejskiej to mnie kiedyś przytkało jak na spacerze w pewnej części miasta podeszła do mnie starsza pani z psem na smyczy i obkagańczonym i ostrzegła, żebym załozyła psu kaganiec bo tu chodzą i dają mandaty za brak kagańca. Tylko, że u nas już od kilku lat w przepisach stoi, ze albo smycz, albo kaganiec. Pani nie wiedziała i płaciła...