
Mozart
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
my zgubiliśmy tych srebrnych na śrubce już kilka. W końcu przykleiliśmy śrubką do gwizdka kropelką i póki co, jeszcze jest 



Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Heh, ten co się zgubił ostatnio też był na kropelkę załatwiany. Przez jakiś czas dało radę a potem już lipa. Ja mam zawsze gwizdek przy smyczy i się majta, generalnie przechodzi wszystko to, co i smycz - więc i ryzyko zgubienia większe. Bo smycz dużo przechodzi 

Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Kochana, my jesteśmy od ponad dwóch lat w mieszkaniu, co tylko ściany do malowania były (nasza fanaberia, bo te tapety co były nam się nie widziały). Ostatnią tapetę zdarliśmy z 2 miesiące temu w kuchni, ale nie znaczy to, że jest zrobiona, oj nie 

- martaimicho
- Posty: 323
- Rejestracja: wtorek 24 sie 2010, 07:47
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Olsztyn
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Mozart kompaktowy pies-hehe.Już zauważyłam,że się moje wszędzie wciśnie-choćby nosem,albo czasem tylko po to by okiem łypnąć
Fajnie Mo wygląda,taki zmęczony,zaglądający-no chodź,chodź.Hehe.

Fajnie Mo wygląda,taki zmęczony,zaglądający-no chodź,chodź.Hehe.
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
U nas była taka trochę sytuacja teraz-albo-nigdy bo z powodu perturbacji po drodze nie mieliśmy za bardzo luksusu się rozpakować a potem remontować... Ech, długo by opowiadać. W każdy razie groziło nam, że jeśli nie zrobimy tego sprawnie, to po zwiezieniu wszystkich rzeczy utkniemy na długie miesiące w jednym wielki magazynie...Darianna pisze:Kochana, my jesteśmy od ponad dwóch lat w mieszkaniu, co tylko ściany do malowania były (nasza fanaberia, bo te tapety co były nam się nie widziały). Ostatnią tapetę zdarliśmy z 2 miesiące temu w kuchni, ale nie znaczy to, że jest zrobiona, oj nie
Chciałam się "pochwalić", że mój piesek o niewinnym spojrzeniu chyba mi wyłamał palca, bo już puchnie i boli jak diabli... Zobaczył dozorcę - tego, co to mu co rano kabanosy daje... i dostał kociokwiku... jak szarpnął... jak mnie obił o płotek... Z nogą też coś nie tak... Miałam ochotę wykopać swojego psa na księżyc

To normalne? To wiek, czy jak mam to tłumaczyć?
Poranek generalnie do kitu - zanim mój pies mnie naruszył, wcześniej zgarnęła mnie straż miejska. I walczyłam jak lew o to, żeby nie dostać mandatu. Za brak czipa...
Wykłócałam się jak lwica bo nie marzyło mi się płacić mandatu. W końcu spytałam po co mi chip, jak w schronisku nikt tego nie czyta a potrafią czipowac dwa razy a mój pies jest rasowy i ma tatuaż. I nie do przeoczenia adresówkę przy obroży. No rasowy, rasowy, a rodowód ma? Tak, proszę pana, ma rodowód, jest rasowy. Taaaak? Ma Pani w domu, może pani pokazać? Tak, mam metrykę w domu, zapraszam do siebie. I odpuścili.
Trochę mnie strzeliło, bo z psem zawsze na smyczy, w autobusie kantar, za bilety płacę, kupy sprzątam... sąsiedzi puszczają psy na siku samopas albo luzem, osiedle zawalone kupami i nikomu nic nie grozi, a ja na chybił-trafił zostałam dzisiaj wylosowana do zapłacenia mandatu...
Od samego rana humor mi dopisuje, nie ma co

Ostatnio zmieniony piątek 28 paź 2011, 10:03 przez zybalowie, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Tak z ciekawości - jakie przepisy u Was reguluja obowiązek chipa?
Chodzili po ulicy z czytnikiem?
Chodzili po ulicy z czytnikiem?
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Czytnika nie mieli, więc nie wiem, jak chcieli to sprawdzić
Ale ja po prostu jak dziecko odpowiadam na takie pytania, czyli zgodnie z prawdą.
Od panów dowiedziałam się, ze reguluje to uchwała rady miasta z 16 października 2006, czyli ta: http://mpo.szczecin.pl/pliki/mpo_uchwala.pdf" onclick="window.open(this.href);return false;
Lekki moim zdaniem dowcip tych zapisów polega na tym, że obowiązkiem chipowania psa nie są objęci właściciele, którzy są "zrzeszenie w polskim związku kynologicznym" i mają wobec tego "zarejestrowanego i trwale oznakowanego psa". Tylko, że mój pies został trwale oznakowany przy odbiorze miotu a ja jestem niezrzeszona, bo potrzebne mi to do szczęścia jak trzecia dziura w nosie.

Od panów dowiedziałam się, ze reguluje to uchwała rady miasta z 16 października 2006, czyli ta: http://mpo.szczecin.pl/pliki/mpo_uchwala.pdf" onclick="window.open(this.href);return false;
Lekki moim zdaniem dowcip tych zapisów polega na tym, że obowiązkiem chipowania psa nie są objęci właściciele, którzy są "zrzeszenie w polskim związku kynologicznym" i mają wobec tego "zarejestrowanego i trwale oznakowanego psa". Tylko, że mój pies został trwale oznakowany przy odbiorze miotu a ja jestem niezrzeszona, bo potrzebne mi to do szczęścia jak trzecia dziura w nosie.
Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
Ty nie jesteś zrzeszona, ale pies jest
. Jego papiery są w poznańskim oddziale
Policjanci i strażnicy zazwyczaj i tak się nie znają (no chyba że sami mają takiego papierzaka, a to już byłby straszny pech... co nie znaczy, że blondynką nie można polecieć) Wiele osób ma psy z metrykami, ale nie wystawiają, więc o rodowód nie występują. Ba, oni są często przekonani, że ta metryka to właśnie jest rodowód. Sama nie mogłam tego rozgryźć, dopóki mi jak chłop krowie na rowie Hania nie wytłumaczyła czym się to je.




Re: Mozart - pies przeprowadzakowy ;-)
No właśnie.EiMI pisze:Ty nie jesteś zrzeszona, ale pies jest.
W tym przypadku znać było po stwierdzeniu w stylu "rasowy, rasowy, ale musi mieć rodowód", kiedy powiedziałam, że nie wiem po co mojemu psu chip, skoro to jest rasowy pies z tatuażem związku kynologicznego.Policjanci i strażnicy zazwyczaj i tak się nie znają
Na moje szczęście panowie też nie wiedzieliWiele osób ma psy z metrykami, ale nie wystawiają, więc o rodowód nie występują. Ba, oni są często przekonani, że ta metryka to właśnie jest rodowód.

Swoją drogą, z tym chipem to jest ciekawa historia bo z jakiś przyczyn spora część gabinetów wycofała się z darmowego chipowania - w żadnym z gabienetów w którym byłam już tej usługi nie oferowano, chociaż były to gabinety na liście tych, które są w wykazie jako czipujące

Jest godzina dziesiąta - ja się boję tego dnia - chwilę temu pies rozbił na balkonie szklankę a ja wlazłam w szkło... To już jest prawie śmieszne...
