O tym tajemniczym ryzyku ujawnienia się jakiś genów kilka osób już pisało…ale na razie jest to tylko gdybanie…
Rzecz w tym, że wcale nie chodzi o "ryzyko" - to mogą być równie dobrze cechy pozytywne, po prostu "odbijające się na wyglądzie lub zachowaniu (lub zdrowiu)". Mam na myśli bardziej prawdopodobieństwo, niż ryzyko.
Czy to jest gdybanie? No nie, moim zdaniem nie jest to gdybanie - to dosyć podstawowe prawidła genetyki i prawdopodobieństwa, że w przypadku zamkniętej i sprawdzone puli genetycznej więcej cech jesteśmy w stanie przewidzieć, niż w przypadku świeżej krwi - bo ich występowanie mogliśmy już "przetestować" i obserwować w różnych skojarzeniach wśród psów o podobnych cechach - a poza tym jest to pakiet cech dośc hermetyczny, na tym polega idea rasy.
Bo raz, że nie wiemy do końca, z jakim zestawem ukrytych cech mamy do czynienia (brak powiedzmy brzydko "materiału do obserwacji"), a dwa, że cechy często sobie towarzyszą i przekazując cechę A pies dołącza cechę Z, która może wyjść już teraz, lub za kilka pokoleń. I nie mam na myśli czegoś strasznego i katastrofalnego, ba, to może być coś wręcz pożądanego - ale jednak przypadkowego i trudniejszego do przewidzenia, niż w przypadku sprawdzonego już pakietu cech.
Im więcej takich równań na niewiadomych, tym mniej w pewnym momencie kontrolujemy - tak to widzę. Nazwijmy to stosunkiem zmiennych zależnych do zmiennych towarzyszących

Im więcej krzyżowań między KW, tym - wydaje mi się - więcej sznurków wypada nam z ręki i więcej oddajemy matce naturze, w miejsce celowych i dających się z jakimś prawdopodobieństwem przewidzieć działań.
Koszt dodania takiego czynnika z niewiadomą to nie jest moim zdaniem wysoki koszt, za uzyskanie m.in. tego, o czym poniżej. Ale na pewnym etapie należy się zastanowić, gdzie jeszcze kontrolujemy sytuację, a gdzie zdajemy się na przypadek. Tracimy coś np. z wyglądu, a zyskujemy coś w charakterze (proszę ten przykład luźno traktować) - ok, teraz czas to wyrównać....ale, właśnie, czym, kolejnym pakietem genów ze znakami zapytania?
Ważne pytanie: kiedy jeszcze wiesz, co robisz, a kiedy już zdajesz się na przypadek i liczysz na szczęście? - pytanie które musi sobie każdy hodowca sam zadać.
Jeśli przypadek zacznie przeważać nad celowym działaniem, wzorzec przestanie mieć rację bytu a my będziemy mieli piękną populację generalnie w miarę podobnych do siebie i mających ze sobą sporo wspólnego psów, które jednak trudno będzie nazwać rasą. ( Nie mam tu na myśli tylko wyglądu, ale całość składającą się na pojęcie rasy)
w przypadku krycia PKR x PKR , które dość często są ze sobą spokrewnione w większym lub mniejszym stopniu może dojść do mutacji genów, która odezwie się w kolejnych pokoleniach.
Jak najbardziej - szczególnie, jeśli pula genetyczna jest wąska. To jest jeden z powodów dla których pomysł KW oceniam b. pozytwnie - a być może było to nawet jedyne możliwe wyjście (?)
Poza tym prześledzenie cech jest możliwe wtedy kiedy mamy pełną wiedzę o wszystkich przodkach nie ogarniczajacą się jedynie do imienia i przydomka…a rzadko mamy.
O to-to - taka refleksja też mnie naszła a razem z nią sporo pytań o to, co warto byłoby wiedzieć.
Mielę ten temat i dlatego na razie pozwolisz nie odpowiem i się nie odniosę. Tak, to chyba jest poważny "haczyk" - tym bardziej, że czym innym jest KW/NN, a czym innym KW w ostatnim pokoleniu przed PKR, więc też nie mogę sobie z kapelusza rzucić hasła, że "wiedzieć coś to zawsze więcej, niż nie wiedzieć nic". Nie wykluczam - za mało wiem, za krótko żyję

- że proporcje tej wiedzy mogą być odwrotne. Do przemyślenia.
Mamy więc nowe linie Gawry, Korsy czy Łownej….i kilka starszych linii o których nieco już zapomnieliśmy. A linie mają to do siebie, że czasami się krzyżują. W przypadku KW uważam, że lepiej, żeby później niż wcześniej, ale skrzyżowania nie unikniemy.
Zgadza się. Też tak uważam.
Ale chyba powinniśmy dążyć do tego, żeby starać się unikać, a nie ku nim dążyć.
Czyli z jakiegoś ważnego powodu (temat na zupełnie osobną dyskusję: jakie ważne powody mogą przemawiać za krzyżowaniem KW?) - to co pisałam wcześniej, używać KW rozsądnie i po coś, ważyć co możemy zdziałać na plus, a co popsuć. Bo moim zdaniem sam argument, że psy ładne, uzupełniające się i niespokrewnione, to w takim przypadku chyba za mało - znowu bardziej na matkę naturę się tu zdajemy, niż na plan i to, co wysoce prawdopodobne.
Wydaje mi się, że nie przez przypadek mioty KW są często nierówne - to są moim zdaniem mioty, w których mniej kontrolujemy, niż w tych tradycyjnych (tak wiem, powtarzam się - sznurki!

)
Problem polega na tym, że jednak mamy nieco inną mentalność i chociażby w przypadku wysoko postawionej poprzeczki związanej z użytkowością w przypadku psów myśliwskich za zachodnią granicą szybko byśmy zderzyli się ze ścianą, gdybyśmy wzorowali się na tego typu systemie.
Nie chcę nikogo torturować ścianami tekstu - bardzo mnie to zaciekawiło i wcale bym się nie obraziła, gdybyś kiedyś rozwinęła tę myśl na privie albo w osobnym wątku.
Niestety zwróć uwagę, że sam rodowód niewiele ci mówi.
Nie masz ani wyników badań na dysplazję, ani informacji o użytkowości, że już o brakach zębów czy entropii nie wspomnę…
Wiesz tylko tyle ile sama zobaczysz i dowiesz się bezpośrednio od właściciela /hodowcy.
/
Tak, te same wątpliwości skłoniły mnie zo założenia osobnego wątku o tym, co wiemy, a co chcielibyśmy/powinniśmy wiedzieć (na razie odzew zerowy, ale może ktoś się skusi i nie zostanę tylko z pytaniami) /
OK, tylko teraz spójrzmy na to w ten sposób - w przypadku ogara PKR jest pewien pakiet informacji, które możesz uzyskać (lub nie) od właściciela. Oraz to, co możesz zaobserwować sam. To, co widoczne, ukonstytuowało się na przestrzeni pokoleń na bazie w miarę hermetycznego zestawu dziedziczonych cech.
W przykpadku KW masz podobnie: pakiet informacji, które możesz uzyskać lub nie, oraz to, co możesz zaobserwować sam. Różnica jest moim zdaniem taka, że poza tymi dwoma jest jeszcze to, o czym żadne z was może nie wiedzieć, bo się przyczaiło w genotypie. Sądzę, że w genach psów PKR jest mniej przyczajeń (określenie kojarzy się negatywnie, ale znowu mam na myśli po prostu jakiś zestaw cech)
Dlaczego tak sądzę? (teraz będzie ta śmieszna część)
Jeśli do odizolowanej od świata wioski jasnowłosych niebieskookich i niewysokich pacyfistów przyjedzie kosmoplita, ktory ma wśród swoich przodków wysokich, niskich, jasnych, ciemnych z różnym temperamentem i z oczami we wszystkich kolorach, to jeśli poderwie on lokalną dziąchę i dorobi się z nią dziatek to - nawet jeśli jest zewnętrznie podobny do tubylców - wygląd potomków będzie dużo mniej pewny, niż gdyby zostały spłodzone z wioskowym. One mogą być podobne do wszystkich innych dzieci z tej wioski, ale mogą się też wyraźnie wyróżniać na zdjęciach klasowych

Wnuki kosmopolity, jeśli wyda dzieci za innych przybyszów, też są już dużo mniej przewidywalne. Itd.
Ja wiem, ze to nie jest aż tak proste, bo i rózne są te nasze KW, ale potraktuj to jak model teooretyczny na wyłącznie tym, co obserwowalne, który pozwoli mi lepiej zilustrować to, co mam na myśli
