Hania napisała:
Tyle, że dla mnie ciętość ma niewiele wspólnego z agresją [...]
Rozumiem i przyswajam, ale ja też nie myślałam o przciwieństwie do agresji, a bardziej o miłym, spolegliwym usposobieniu do świata. Moje psy wytropią sarnę czy zająca (dzików na szczęście pod domem nie miewamy) ale nie gnają za nimi na złamanie karku. Potrafią same lub na komendę odpuścić... (no może tylko Etna innej suce nie odpuści, choć w Antoninku zachowywała się wzorowo

)
Trudno tak krótko i zwięźle dokładnie i precyzyjnie wszystko wyjaśnić

no i problem fachowej nomenklatury ... i laickiego paplania.... też trochę tu bruździ
quzia pisze: Co do ogara rodzinnego

Pamiętam jak 12 letni Kuba przejechał za Ajsza na brzuchu pół rynku w Zamościu. Dziecka bym z ogarem na spacer nie puściła samego. Zuszek pojechał do rodziny z dziećmi i starałam się ludziom wyjaśnić, żeby uważali. Chyba zrozumieli.
Co do labków

Ktoś kto nie miał labka tylko ogara nie wie jak to jest. Ale ktoś kto miał labka, a potem ogara, wie jak jest fajnie, jak pies w 99% się słucha. I proszę mi tu na labki nie pisać

, bo to wspaniałe psy.
Pozdrawiam Kasia
Moje dzieci też psów nie wyprowadzają, bo jeden pies waży tyle, co dwoje dzieci

To nie kwestia tego jaka rasa, tylko zdrowego rozsądku. (nie dotyczy yorków i innych "kurdupli", które starsze dziecko utrzyma na smyczy, choć ja osobiście też bym nie puściła, bo to kwestia odpowiedzialności za jedno (dziecko) i drugie (psa))
A labków się broń Boże nie czepiam, bardzo lubię. U znajomych. Jak wpadam na kawę i przez godzinę między łykami rzucam piłkę, drapię za uszkami i przytulam siedząc tyłem do właścicielki i udając przed psem, że cała jestem dla niego

Na dłuższą (własno-domową) metę wolę jednak leniwego ogara, choć zazdroszczę trochę tego posłuszeństwa, a właściwie tej uwagi psa przykutej tylko do właściciela

Ale cóż, nie można mieć wszystkiego...
