I teraz trochę moich przemyśleń odnośnie tematu.
Kiedyś rozważając ten temat podzieliłam sobie roboczo wpływ użytkowości na ogara na trzy okresy.
Przeszłość - tu nikt nie ma watpliwośc, że własnie dzieki użytkowości mamy ogara. Niedawna przeszłość - głównie pod kątem użytkowym były dodawne do rasy psy KW. Jaki długofalowy będzie to miało wpływ na hodowlę jeszcze się przekonamy. Choć jak na razie wygląda, że raczej lepszy niż gorszy.
I przyszłość. I tu niestety muszę stwierdzić, że rozsądek mówi zupełnie co innego niż serce, ale uważam, że użytkowość nie będzie miała wpływu na przyszłość rasy. Albo będzie miała bardzo niewielki. Z różnych powodów.
Zmienia się świat i rasy zmieniają użytkowość. Wiele ras myśliwskich nie ma w tej chwili okazji pracować w sposób do jakiego zostały stworzone. Podobnie zresztą przekwalifikowują się owczarki i stróże stad.
Ogar jakby uśrednić rasę nie jest rewelacyjnym psem myśliwskim. Mam porównanie do jamników, gończych, wyżłów. I to nie jest kwestia tego, że ogar z większej odległości oszczekuje dzika niż terier. Raczej ogólnie mniejszej pasji, mniejszej chęci do pracy, mniejszej zaciętości (ale nie zaciętości rozumianej jako gryzienie tylko jako upór w pracy). Stosunkowo dużo jest ogarów, które nie chcą pracować w ogóle - nie podejmują tropu, nie interesują się zapachem zwierzyny, boją się odejść od właściciela, boją się podejsć do skóry.
Ogar jest mało wszechstronny. Pójdzie po tropie. Czasem pogoni dzika. Słabo pracuje jako płochacz, nie ma wrodzonego aportu (a raczej ma wrodzoną niechęć do aportu

). Niechętnie też pływa.
Podsumowując - pies dla myśliwych hobbystów, którzy konkretnie chcą ogara. I tak naprawde ja nie dziwię się myśliwym, że szukajac psa do lasu nie chcą ogara. Jest wiele bardziej wszechstronnych ras gdzie trafienie na dobry egzemplarz jest dużo bardziej prawdopodobne.
Do tego jakoś tych hobbystów nie za wielu, bo myśliwych chętnych na szczeniaki brak. A dopóki ich nie ma to zostają tylko konkursy, które sprawdzają tylko częsć użytkowości psa. Teraz co prawda i tak są świetne możliwości szkolenia - jak Dumka i Dusiołek miały rok to musiałyśmy z Anką jechać pod Poznań, bo tam znalazłyśmy jedynego człowieka, który chciał nam pomóc.
I to nie jest tak, ze ja uważam, że polowanie z ogarem czy jeżdżenie na konkursy jest bez sensu.To super jeżeli ktoś ma takie możliwości i do tego dobrze sie przy tym bawi. Ale nie liczę na to, że użytkowośc stanie się jednym z waznych kryteriów w dalszym rozwoju ogara.