No lepiej jest, lepiej...Cyguszon od podania tej kroplówy i leków nie zrobił kupsztona, więc pewnie rośnie tam jakiś potwór, którego wyglądam i wyglądam na każdym spacerze
Wymiotów nie było już; wczoraj na kontroli dostała znowu zastrzyk - antybiotyk o przedłużonym działaniu i mamy do 5 dni dawać Nifuroksazyd 2x1. Ma apetyt ale na razie daję tylko ryż z marchewą; stopniowo możemy wracać do karmy. Czasem tak jakby charknie dziwnie jakby miała zrobić zwrotkę ale nie robi; jest aktywna...
Ewka pisze:a propos panikowania... przy takich objawach, jak opisałałaś, to żadna panika iśc szybko do lekarza. Poszłabym już na drugi dzień, bo mam niestety tragiczne w tej mierze doświadczenia.
Nie, ja wiem, że tak wcale szybko nie poszłam. Właśnie tak mam, że długo bagatelizuję, wmawiam sobie, że to nic takiego; że bez przesady a potem nagle mnie to dopada...
Ania W pisze:Swoją drogą ciągle myślę o wecie, który podejrzewając babeszję zwleka z badaniami :/
Myślę, Aniu, że to dlatego, że trafiliśmy do weta przedwczoraj po pracy; czekałam na Kubę z samochodem. Trafiliśmy tam ok. 18.00, jak nie po i pewnie już nie miała laborantki czy opcji, żeby to zbadać. Powiedziała, że jak do rana wymioty i biegunka nie ustąpią to żeby szybko przyjechać rano i pobierze, bo wieczorem nie ma takiej możliwości...Także nie..., myślę, że dobra wet chociaż gaduła straszna

My trzymaliśmy igłę, żeby się nie wysunęła, bo Cyga ciągle chciała się po tym rosnącym wodnym garbie drapać a wetka potok słów o tym co to jej psy zeżarły ...itd. No i kazała nieposłusznego zżerającego ogara obrożą elektryczną nauczyć

Czasem myślę, że to może niezła myśl...
Jeszcze tak na 1000% spokojna nie jestem ale weekend przed nami; będę ją miała 24h na oku.