Już chyba lepiej. Po powrocie do domu nie zastałam żadnej cyberkupy w mieszkaniu. Wymiotów też...Powędrowałam z nią na spacer. Chyba z 4-5 razy robiła podejścia i bardzo rzadką kupę za każdym razem z siebie wydalała ale już bez ciśnienia, raczej z trudem. Sorry za szczegóły ale jak na Cygę, której na ogół nic nie rusza to chyba jest największe rozstrojenie brzuchacza. Za to wypiła dużo z jeziorka w Parku. Rozgotowałam ryż z 1/2 kostki rosołowej o zgrozo

i wkleiłam w to 2 węgle...Troszkę zjadła i popiła, potem jeden sik. Pójdziemy jeszcze raz. Na razie śpi, linia sportowa, boczki się wessały
Dzięki za rady, już się o nią martwiłam w pracy i jakby nie wypiła to do weta by polazła, polazła...wyrodna pani
A co do menu to Cyga rzadko się tarza ale jeśli chodzi o chapnięcie paszczą to końską nigdy nie pogardzi. Wygląda to paskudnie, dużo gorzej niż widok tarzania się w kupie ale potem chyba jednak łatwiej zapomnieć o widoku niż ciągle wdychać
