Dzisiaj zakasałam rękawy i podjęłam się wyprania psa, ponieważ - mimo usilnych starań i ciągłego czesania - piesek nijak nie chciał mi lasem pachnieć

.
A więc w ramach dbania o higienę wspólnego życia, zatrudniłam do roboty szampon dla psów. Ło matko, nigdy nie podejrzewałam, że mój pies może tak błyszczeć
Wykąpany i wyczesany wygląda jak nówka sztuka
Trochę jestem nieprzyzwyczajona do psich kąpieli, bo zawsze obstawałam przy tym, że im rzadziej, tym lepiej - ale jak sobie pies latał luzem po podwórku, to i nie czuć było tego smrodku. A teraz, w warunkach mieszkaniowych, wychodzi niestety na to, że trzeba będzie nieco częściej :/
No trudno - raz błotko, raz obornik, raz zgniła trawka... i potem w chałupie daje nam elegancko...