Wybrałyśmy się z Aszemi na leśno-jeziorny spacer, z niespodziankami
Najpierw Moziu przybiegł z wygrzebanym z krzaków "kijkiem", który wzbudził w dziewczynach jakieś takie spore zainteresowanie i stał się zabawką przechodnią, lądując we wszystkich pyskach po kolei. Dopiero kiedy z "kijkiem" podbiegła bliżej Szajka, okazało się, że mój zdolny piesek wygrzebał... nogę lisa.
A ja się zastanawiałam, czemu ten patyk tak śmierdzi?
Potem spotkałyśmy panią, która ni stąd ni zowąd spytała się, czy chcemy karmę dla psa, bo jej piesek tego nie je - i wyciągnęła z torebki... 3 kg worek Pedigree
No to sobie wydłużyłam drogę powrotną do domu i po drodze jeszcze zaszłam na teren "z bodźcami rozpraszającymi", ćwicząc z psem wszystkie komendy. O panie, jaki poklask wzbudził Mozart - normalnie jak jest żarcie na horyzoncie, to mam owczarka

Cyrkowy piesek, po prostu
Tiaaaa....
BasiaM pisze:
Ciesz się, że tylko nos

Ja po jednej takiej akcji mam do dziś mam ślady po wbitym talerzu w kolano
Wyciągałam też trawę z zębów ale na szczęście po tym ani śladu

Normalnie strasznie się cieszę. Zaraz pójdę podziękować mojemu psu, że jeszcze mi nic nie złamał
