Ogar w stosunku do dzieci
- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Ogar w stosunku do dzieci
Chyba strasznie domonizujecie tego chłopca. Sąsiad może też go nie lubi i trochę nazmyślał. Może lubi psy i staje w ich obronie. Atakujący pies nie łapie za palec ale za ramię, tyłek, dłoń, nogę. Staram się tylko powiedzieć, że ugryzienie nie musi być wynikiem ataku lecz przypadku czy tzw. niefarta. Ale jak już pisałam na behawiorze g... się znam.
Pozdrawiam Kasia
Pozdrawiam Kasia
Re: Ogar w stosunku do dzieci
Psy tak nie działają.Aszemi pisze:A może to właśnie ta ręka trzymała wcześniej kij czy kamieńqzia pisze:To, że Irtysz ugryzł chłopca w palec to dziwne.
- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Ogar w stosunku do dzieci

Kasia
- Aszemi
- Posty: 6177
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
- Gadu-Gadu: 4921992
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Ogar w stosunku do dzieci
A jeśli się młody zamachnął na psa to nie mógł go właśnie za rękę złapać
Swoją drogą jeśli pies atakując łapie za między innymi dłoń jak napisałaś to przecież mógł akurat ucierpieć tylko palec.
A z trzeciej strony skoro skończyło sie tylko na plasterku to chyba pies wcale nie chciał mu krzywdy zrobić tylko ostrzec żeby się młody na nim nie wyżywał.\
Takie moje tylko gdybanie...

Swoją drogą jeśli pies atakując łapie za między innymi dłoń jak napisałaś to przecież mógł akurat ucierpieć tylko palec.
A z trzeciej strony skoro skończyło sie tylko na plasterku to chyba pies wcale nie chciał mu krzywdy zrobić tylko ostrzec żeby się młody na nim nie wyżywał.\
Takie moje tylko gdybanie...
- asiastabryla
- Posty: 106
- Rejestracja: piątek 24 wrz 2010, 10:40
- Gadu-Gadu: 0
Re: Ogar w stosunku do dzieci
Irtysz w stosunku do swojego wieku jest psem bardzo cierpliwym i zrównoważonym. Oczywiście historia z chłopcem wzmogła naszą czujność, ale bez przesady. Nie zamykamy psa w klatce jak jakiegoś potwora. Nadal ma kontakt z dziećmi i nie zauważyliśmy żadnych zmian w jego zachowaniu. Po prostu będziemy dalej uważać i raczej nigdy się nie dowiemy, co było przyczyną ugryzienia.
Re: Ogar w stosunku do dzieci
Witaj Asia....
Obserwuję wątek od początku z ciekawością i no pewno nie chcę przekazać jedynie słusznej prawdy, bo jej nie ma, za malo danych.
Ale powiem Ci z mojego psiego doświadczenia:
- niektóre dzieci omijam szerokim łukiem (człowiek by powiedział rozwydrzone, fajnie to opisała Aktynowiec- jakoś tak, "boi się ale by podrażnił ")
- inne dzieci mogą mi robić co chcą, zabierać patyki, uwalić się na mnie, wsadzić rękę gdziekolwiek- nazywam się na podwórku nasz pluto, przed małym człowieczkiem się kładę żeby miał wygodniej.
- dwa razy skoczyłem na człowieka dużego, do gardła od razu, sąsiad się rzucił mi na pana ( zrobił misia po wódce) a nur za szybko machnął ręką w stronę pani, ale nikt nie robił mi uwag, działałem według mojego osądu prawidłowo, obaj ludzie zrozumieli mój przekaz prawidłowo, dali tyły, nie goniłem, krwi nie było.
Co do Irtysza, to mu ufaj,(ale oczywiście pod kontrolą) on wiedział co robi, my pamiętamy wszystko.Jeżeli system ważnośći w rodzinie jest prawidłowy to nie będzie problemów. Najgorzej jest jak pies musi się martwić o wszystkich. Separuj od debila.
Na osiedlu 11 letni chłopiec strzelał do mnie z pistoletu kulkami stalowymi. Wyczaiłem o co chodzi i powiedziałem mojemu panu.
Wytropiliśmy go z panem i doprowadzili do jego mamy. Zgadnij jak wygłądam jak go widzę- sierść zjeżona, ogon do góru i tylko komenda stój mnie zatrzymuje- pewnie nawiedzony by mnie poddał eutanazji a bechawiorysta by powiedział że psy tak nie działają. Działają i mają wiele zmysłów o których wy ludzie nie macie pojęcia.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, najbardziej Irtysza i ręczę za jego charakter.
Obserwuję wątek od początku z ciekawością i no pewno nie chcę przekazać jedynie słusznej prawdy, bo jej nie ma, za malo danych.
Ale powiem Ci z mojego psiego doświadczenia:
- niektóre dzieci omijam szerokim łukiem (człowiek by powiedział rozwydrzone, fajnie to opisała Aktynowiec- jakoś tak, "boi się ale by podrażnił ")
- inne dzieci mogą mi robić co chcą, zabierać patyki, uwalić się na mnie, wsadzić rękę gdziekolwiek- nazywam się na podwórku nasz pluto, przed małym człowieczkiem się kładę żeby miał wygodniej.
- dwa razy skoczyłem na człowieka dużego, do gardła od razu, sąsiad się rzucił mi na pana ( zrobił misia po wódce) a nur za szybko machnął ręką w stronę pani, ale nikt nie robił mi uwag, działałem według mojego osądu prawidłowo, obaj ludzie zrozumieli mój przekaz prawidłowo, dali tyły, nie goniłem, krwi nie było.
Co do Irtysza, to mu ufaj,(ale oczywiście pod kontrolą) on wiedział co robi, my pamiętamy wszystko.Jeżeli system ważnośći w rodzinie jest prawidłowy to nie będzie problemów. Najgorzej jest jak pies musi się martwić o wszystkich. Separuj od debila.
Na osiedlu 11 letni chłopiec strzelał do mnie z pistoletu kulkami stalowymi. Wyczaiłem o co chodzi i powiedziałem mojemu panu.
Wytropiliśmy go z panem i doprowadzili do jego mamy. Zgadnij jak wygłądam jak go widzę- sierść zjeżona, ogon do góru i tylko komenda stój mnie zatrzymuje- pewnie nawiedzony by mnie poddał eutanazji a bechawiorysta by powiedział że psy tak nie działają. Działają i mają wiele zmysłów o których wy ludzie nie macie pojęcia.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, najbardziej Irtysza i ręczę za jego charakter.
Ogar dobry:Gęby długiej. Paznokci tępych. Zadu przestronnego, łakomy, zwajca.
Re: Ogar w stosunku do dzieci
Jeżeli mnie się czepiasz to mogę Cie zapewnić, że nie działają tak, że jeżeli człowiek daną ręką trzymał kamień to właśnie w tą rękę próbują go ugryźćWigro pisze:bechawiorysta by powiedział że psy tak nie działają. Działają i mają wiele zmysłów o których wy ludzie nie macie pojęcia.

Re: Ogar w stosunku do dzieci
20 lat temu, gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami na wsi, któregoś dnia szłam z bratankami (Maciej 3 lata, Bratek 5 lat) na ogród po truskawki. Przechodziliśmy koło psa - Maciej po prostu przeszedł, a Bartek podszedł by go pogłaskać. Wyciągnął rękę poklepał psa po grzbiecie a w tym momencie pies złapał dziecko za ramię, przewrócił na ziemię i szarpał. Skończyło sie na pogotowiu, dwóch dziurkach w ręce i kilku zadrapaniach. Parę dni później Bartek płacząc powiedział, że uderzył psa kijem w grzbiet, bo nie wiedział, że psa boli. Myślał, że to taka zabawa jak na bajkach z kaczorem Donaldem.
Inne czasy, inna świadomość. Robin i Esia pierwsze miesiące spędzały z nami 24h/dobę, zabieraliśmy je do pracy, każdy kto chciał to głaskał - ale tylko wtedy gdy pies nie spał i nie jadł. Było karmienie z ręki, grzebanie w misce, zabieranie z pyska jedzenia w zamian za cos lepszego - i w zasadzie nadal jest, żeby nie zapomniały. W domu jest obecnie 4 letnia wnuczka Ada, a oba psiaki jeżdżą z nami w "gości" do mojej rodziny. Gdy przywiozłam Esię to bardziej szkolona była Ada: nie budzimy psa, nie włazimy do legowiska, nie biegamy gdy pies na podwórku, nie wrzeszczymy, absolutnie nie bijemy, nie ciągamy za uszy, nie wkładamy palców psu nigdzie itd, itp... Esia jest delikatna i nigdy nie było kłopotu, natomiast Robin - byc może to wynika to ze szczenięcego wieku - jest dość nachalny
w okazywaniu czułości. Pcha się do całowania, usiłuje pogłaskać ciężką pazurzastą łapą,,, a jest dwa razy cięższy od dziecka. Jak był mniejszy to Ada lubiła się z nim bawić, teraz bardzo ich trzeba pilnować, a w zasadzie kontakt ograniczony do minimum. Robin ma 8 mies, chyba jest na etapie "duchów" do tego niby-cieczka Esi... za duzo atrakcji na raz. Za jakiś czas mam nadzieję, że ochłonie i zwolni tempo 
Inne czasy, inna świadomość. Robin i Esia pierwsze miesiące spędzały z nami 24h/dobę, zabieraliśmy je do pracy, każdy kto chciał to głaskał - ale tylko wtedy gdy pies nie spał i nie jadł. Było karmienie z ręki, grzebanie w misce, zabieranie z pyska jedzenia w zamian za cos lepszego - i w zasadzie nadal jest, żeby nie zapomniały. W domu jest obecnie 4 letnia wnuczka Ada, a oba psiaki jeżdżą z nami w "gości" do mojej rodziny. Gdy przywiozłam Esię to bardziej szkolona była Ada: nie budzimy psa, nie włazimy do legowiska, nie biegamy gdy pies na podwórku, nie wrzeszczymy, absolutnie nie bijemy, nie ciągamy za uszy, nie wkładamy palców psu nigdzie itd, itp... Esia jest delikatna i nigdy nie było kłopotu, natomiast Robin - byc może to wynika to ze szczenięcego wieku - jest dość nachalny


Re: Ogar w stosunku do dzieci
Moje dzieci od zawsze wychowują się z ogarami. Na początku było łatwo, bo pies miał 3 i pół roku, kiedy urodził się syn. Był już dość statecznym (leniwym) panem ogarem. Bardzo łatwo i szybko załapał, że do dziecka nie należy podchodzić (bez powodu, szybko i "z zaskoczenia"). Dzieci od początku uczyliśmy, że do psa się nie podchodzi i nie zaczepia, za nic nie ciągnie, i nigdzie nie pcha paluszków, etc... bo to nie zabawka. Nigdy nie mieliśmy problemów na linii dziecko - pies (a potem 3 dzieci - pies). Tak było przez 10 lat.
Teraz mamy rocznego psa, który zamieszkał z nami jako 7-tygodniowy szczeniak.... mały, słodki, zawsze chętny do zabawy... wymachujący słodkimi małymi łapkami... I wierzcie mi... trudniej było wytłumaczyć dzieciom, że rączki trzeba trzymać na uwięzi i nie prowokować malutkiego szczeniaczka do "zabaw", które za kilka miesięcy przestaną im sprawiać radość, bo szczeniaczek je przerośnie... Z psem poszło znacznie łatwiej. (A niby dzieci wiedziały, jak malutki pieseczek będzie wyglądał już w wieku 6 miesięcy i że nie będą miały szans jeśli dziś będą mu pozwalały/ zachęcały go do nieodpowiednich zabaw/ zachowania).
Ogary są bardzo mądre i pojętne, a z wielu szczenięcych/rozbrykanych zachowań wyrastają (z wiekiem i pracą) w miarę, jak się statkują.
Wymachiwanie łapami - "głaskanie" ludzia w oczekiwaniu na rewanż... chyba im nie mija, w każdym razie, jak zauważyłam w relacjach na forum - niezmiernie rzadko zdarza się nie łapozaczepny ogórek. My mamy 3 na 3 łapkujące.
Z całego serca życzę, żebyście wszyscy szybko nauczyli się dostrzegać tę jedyną w swoim rodzaju minę i pomruk, po których zawsze, ale to zawsze... łapa idzie w górę. Może inni forumowicze mają inne doświadczenia w tym względzie... a może nie... Moje ogry zawsze "ostrzegają" przed machnięciem...
Teraz mamy rocznego psa, który zamieszkał z nami jako 7-tygodniowy szczeniak.... mały, słodki, zawsze chętny do zabawy... wymachujący słodkimi małymi łapkami... I wierzcie mi... trudniej było wytłumaczyć dzieciom, że rączki trzeba trzymać na uwięzi i nie prowokować malutkiego szczeniaczka do "zabaw", które za kilka miesięcy przestaną im sprawiać radość, bo szczeniaczek je przerośnie... Z psem poszło znacznie łatwiej. (A niby dzieci wiedziały, jak malutki pieseczek będzie wyglądał już w wieku 6 miesięcy i że nie będą miały szans jeśli dziś będą mu pozwalały/ zachęcały go do nieodpowiednich zabaw/ zachowania).
Ogary są bardzo mądre i pojętne, a z wielu szczenięcych/rozbrykanych zachowań wyrastają (z wiekiem i pracą) w miarę, jak się statkują.
Wymachiwanie łapami - "głaskanie" ludzia w oczekiwaniu na rewanż... chyba im nie mija, w każdym razie, jak zauważyłam w relacjach na forum - niezmiernie rzadko zdarza się nie łapozaczepny ogórek. My mamy 3 na 3 łapkujące.
Z całego serca życzę, żebyście wszyscy szybko nauczyli się dostrzegać tę jedyną w swoim rodzaju minę i pomruk, po których zawsze, ale to zawsze... łapa idzie w górę. Może inni forumowicze mają inne doświadczenia w tym względzie... a może nie... Moje ogry zawsze "ostrzegają" przed machnięciem...


Re: Ogar w stosunku do dzieci
Mój nie macha, mój powala na glebę i nie bawi się w subtelności
Nie no, pardon, ale ja nie zapomnę tego uczucia wstydu, jak Moziu zaczął sobie śmiało poczynać z młodszą córą Aszemi i przypuścił atak na bułkę..
Co generalnie było o tyle dziwne, że przy mojej siostrzenicy zachowywał się wzorowo. I w końcu załapałam - mała Aszemi po prostu nie boi się psów, jest otwarta, z uśmiechem na twarzy podchodzi, głaszcze, daje kijka...
I gdzieś się chyba psu uwidziało, że z takim małym człowiekiem, to można więcej... wyprowadziłam go z błędu
U nas jeśli problemu w relacji pies-dziecko są, to polegają na nieokrzesaniu. Ale spoko, widzę, że pies z tego wyrasta, po prostu w miarę jak sam zaczyna statecznieć. No i ja nauczyłam się wystarczająco głośno drzeć
Akurat ogary w tej kwestii postrzegam jako mało problemowe - po prostu w ramach normalnych ludzko-psich relacji, w których trzeba psa nauczyć co wolno, a czego nie - bez hardcore'ów.

Nie no, pardon, ale ja nie zapomnę tego uczucia wstydu, jak Moziu zaczął sobie śmiało poczynać z młodszą córą Aszemi i przypuścił atak na bułkę..
Co generalnie było o tyle dziwne, że przy mojej siostrzenicy zachowywał się wzorowo. I w końcu załapałam - mała Aszemi po prostu nie boi się psów, jest otwarta, z uśmiechem na twarzy podchodzi, głaszcze, daje kijka...
I gdzieś się chyba psu uwidziało, że z takim małym człowiekiem, to można więcej... wyprowadziłam go z błędu

U nas jeśli problemu w relacji pies-dziecko są, to polegają na nieokrzesaniu. Ale spoko, widzę, że pies z tego wyrasta, po prostu w miarę jak sam zaczyna statecznieć. No i ja nauczyłam się wystarczająco głośno drzeć

Akurat ogary w tej kwestii postrzegam jako mało problemowe - po prostu w ramach normalnych ludzko-psich relacji, w których trzeba psa nauczyć co wolno, a czego nie - bez hardcore'ów.