Sentyment do cukierniczek...
Sentyment do cukierniczek...
Zastanawiałam się czy powinnam zapytać o to w wątku "wychowanie" czy "zdrowie", ale aspekt zdrowotny tematu wydał mi się bardziej istotny niż złodziejstwo Calvadosa...
O tym, że Calvados złodziejem - recydywistą jest, powszechnie wiadomo... bo okazja czyni, a tych ci u nas dostatek... Oczywiście pracujemy nad tym codziennie i pewne postępy w tej materii osiągnęliśmy (za małe jeszcze, ale zdecydowanie idzie ku lepszemu).
Ale nie w tym rzecz... Chodzi o to, że Calvados upodobał sobie kradzieże cukierniczek... Wykorzystując okazję bierze w zęby całość wraz z zawartością i pędzi wylizywać na najbliższą kanapę. Co ciekawe, zanim weźmie cukierniczkę potrafi zdjąć i zdejmuje bez wielkiego hałasu (czyli nie zrzuca) pokrywkę!
Na szczęście nie robi tego tak cichutko, jakby zapewne sobie tego życzył albo jak mu się wydaje, więc zdobycz jest błyskawicznie odbierana... jedynie rozsypany czasem!... cukier zostaje do sprzątania. Dużo się psina zatem tego cukru najeść nie zdąży, ale zawsze coś liźnie...
Pytanie: czy takie wchłonięcie powiedzmy 1 łyżeczki cukru bardzo mu to zaszkodzi??? Dodam tylko, że do tej pory były trzy przypadki zwędzenia cukiernic - w odstępach kilkutygodniowych.
Może mu czegoś brakuje?
O tym, że Calvados złodziejem - recydywistą jest, powszechnie wiadomo... bo okazja czyni, a tych ci u nas dostatek... Oczywiście pracujemy nad tym codziennie i pewne postępy w tej materii osiągnęliśmy (za małe jeszcze, ale zdecydowanie idzie ku lepszemu).
Ale nie w tym rzecz... Chodzi o to, że Calvados upodobał sobie kradzieże cukierniczek... Wykorzystując okazję bierze w zęby całość wraz z zawartością i pędzi wylizywać na najbliższą kanapę. Co ciekawe, zanim weźmie cukierniczkę potrafi zdjąć i zdejmuje bez wielkiego hałasu (czyli nie zrzuca) pokrywkę!
Na szczęście nie robi tego tak cichutko, jakby zapewne sobie tego życzył albo jak mu się wydaje, więc zdobycz jest błyskawicznie odbierana... jedynie rozsypany czasem!... cukier zostaje do sprzątania. Dużo się psina zatem tego cukru najeść nie zdąży, ale zawsze coś liźnie...
Pytanie: czy takie wchłonięcie powiedzmy 1 łyżeczki cukru bardzo mu to zaszkodzi??? Dodam tylko, że do tej pory były trzy przypadki zwędzenia cukiernic - w odstępach kilkutygodniowych.
Może mu czegoś brakuje?


- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: Sentyment do cukierniczek...

Zaje...
Jeśłi w kilkutygodniowych odstępach to może skrętu kich nie dostanie ale robale lubią słodkie no i w nawyk mu wejdzie...Ja bym cukiernicę przeniosla na blat w kuchni albo przestała w ogóle słodzić. Dobra okazja do odwyku cukrowego

Re: Sentyment do cukierniczek...
Ja nie słodzę, ale reszta rodziny, a przede wszystkim goście
i owszem
Blat w kuchni nie jest dla Calvadosa przeszkodą, a stół jest i tak wyższy 





- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Sentyment do cukierniczek...
Spróbuj do tej cukierniczki wsypać " na wabia" coś innego...np. ryż..surowy coś co nie ma smaku...kaszę albo coś w tym stylu
I tak przez kilka dni.....może mu się znudzi
I tak przez kilka dni.....może mu się znudzi

Re: Sentyment do cukierniczek...
Proponuje lepiej paprykę, pieprz, sól, susz z cebuli .........weszynoska pisze:Spróbuj do tej cukierniczki wsypać " na wabia" coś innego...np. ryż..surowy coś co nie ma smaku...kaszę albo coś w tym stylu
I tak przez kilka dni.....może mu się znudzi


Amonowo pozdrawia leszek.piechocki@wp.pl
Re: Sentyment do cukierniczek...
weszynoska pisze:Spróbuj do tej cukierniczki wsypać " na wabia" coś innego...np. ryż..surowy coś co nie ma smaku...kaszę albo coś w tym stylu
I tak przez kilka dni.....może mu się znudzi
Ja mogę wsypać i postawić... na wabia... zobaczymy kto pierwszy wsypie sobie do herbaty

A tak na poważnie, to kilka dni chyba nie załatwi sprawy (no chyba, że mu pod nosem perfidnie postawię...), bo on te naloty cukrowe ma (na szczęście)bardzo rzadko.
Ale spróbuję.


Re: Sentyment do cukierniczek...
Może mu brakuje czegoś w organiźmie to sobie chłopak radziEiMI pisze:... bo on te naloty cukrowe ma (na szczęście)bardzo rzadko.

Uchaty ma takie napady na kawę z mlekiem ....
Jak od czasu do czasu liźnie sobie trochę cukru to nic mu nie będzie no chyba, że mu w nawyk wejdzie to wtedy cukiernicę stawiać na stole gdy goście przyjdą



Re: Sentyment do cukierniczek...
Od cukierniczki była moja Monia, jak miała tak ok 8 mc i rozrabiała. To było rozrabianie, rodzaj zabawy między nami, kto kogo przechytrzy. A cukier nigdy jej nie zaszkodził. Wchodziła w kuchni z kanapy na stół kuchenny i wilizywała cukiernicę. Wystarczyło odwrócić się plecami...Mam ten stół na oku jak gotuję, obierałam ziemniaki a ona uważała, że jestem do niej tyłem, więc nie widzę. Zaryzykowała łapy na stół i ryjek w cukiernicę. Kątem oka zobaczyłam i zrobiłam jej trzymanym w ręcę kartoflem po stole (z bryzgiem
) "grom z jasnego nieba". Pomogło!
