Owszem to jest Mozart... i skoro już o tym tak wprost napisałaś - to właśnie stąd wszystkie moje westchnienia do Twojego psa, który miał być nasz... Mozart według pierwszego wpisu do rejestru ZKwP nazywał się Calvados (wybieraliśmy psa przed przeglądem i wybraniec dostał nasze imię) ... ale podczas przeglądu okazało się, że piesek ma wadę zgryzu... i mimo że było mi to obojętne, Wioleta zdecydowała, że nam go nie da zapewniając jednocześnie, że on na pewno znajdzie wspaniały domek i będzie nie mniej kochany niż przez nas... Tu się nie myliła...
Długo powtarzałam, że chcę właśnie tego, bez względu na wszystkie wady świata, ale w końcu musiałam się poddać. W pierwszej połowie roku szczeniąt było niewiele, a nam bardzo zależało... poddałam się przede wszystkim w obawie, że w końcu nie będę miała żadnego... bo mnie zwyczajnie pogonią
Niby nie żałuję, ale sentyment mi został... bardzo lubię Twojego psa

mimo, że przecież tak naprawdę go nie znam.
Nie prostowałam tego, bo nie chciałam jako pierwsza wyrywać się z informacjami o zdrowiu szczeniąt. Uważałam, że to sprawa między Wioletą i przyszłymi właścicielami.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się też, że taka bystrooka Ania wypatrzy swojego pupila
A Ty już nie szperaj tak głęboko, bo jeszcze wynajdziesz jakieś ogarkowe watergate
