Mnie się wydaje, że taka łączona akcja przyniosła by jakieś efekty. Nie każdy hodowca ropowicę "zaliczył" nie informuje o chorobach nabywców szczeniąt.
A weci w magazynie kiedyś tam przeczytali, oglądnęli paskudne jakościowo zdjęcie , magazyn odłożyli na półkę i zapomnieli...
Większość małomiasteczkowych lekarzy na oczy ropowicy nie widziała, bo raz, że malutko ogarów, dwa, że w większości zdrowe.
Jak się im przytrafi raz na całą karierę przypadek, to na pewno nie pamiętają, że czytali w magazynie o takiej przypadłości u ogarów.
U nas w Krośnie głowę daję za Jasia Ryka i jego córkę Grażynkę...a reszta
