wladekbud pisze:Rozespane ogarki z miną: "Ale o so choziiii...?" zawsze wyglądają komicznie.

Przed Mozartem, to ja w ogóle nie wiedziałam, że psy mogą wejść w tryb "ale o so choziii?", bo jakoś tak wszystkie inne się sprawnie podrywały i zawsze były gotowe do akcji. A mój mistrz lenistwa wychodzi jedna łapka, druga łapka, zieeew, chód kołyszący, rozespane oczy, przeciąganie i jeszcze z kwadrans na lizanie łap i kolejne ziewy. Jedyne, co jest w stanie go z rana postawić na nogi, to żarcie
Jak stoję ubrana, w butach, kurtce i ze smyczami w ręce i wołam "idziemy na spacer"
Czy możesz zdradzić, jak ci się udaje wyprowadzać dwa ogary na raz na spacer? Jaka technika jest do tego potrzebna? Bo ja nieraz z tym jednym, niedorosłym, mam rozrywkę jak w Lunaparku.
A jeszcze niedawno pisałaś, że fota uzębienia Mo - niemożliwa
Gdyby nie to ziewanie, to mogłabym argumentować, że po ząbkowaniu i codziennym z tej okazji zaglądaniu w paszcze trochę się ucywilizował i zaczął takie przeglądy cierpliwiej znosić

A tak mogę tylko zrzucić na przypadek.
"Najlepiej mnie zanieście na ten spacer".
