Nie uważam, żeby temat się rozjeżdżał albo rozmydlał - bo skoro rasa "skazana" na entropię to myślę, że warto nie tylko dyskutować "co by było gdyby", ale także dowiedzieć się z czym wiąże się sam zabieg usunięcia entropii .
Z mojego punktu widzenia to jest tak :
Nie jeden Garncarz dobrze robi oczy, ale on swoim nazwiskiem (+ jeszcze kilku wetów z tą specjalizacją) w pewnien sposób daje gwarancję (nie 100% bo to jednak żywy organizm). Ja znam go od bardzo dawna - pierwszy raz byłam u niego jak jeszcze był "szeregowym" wetem na zdejmowaniu kamienia z zębów u mojego pierwszego jamnika. Wiem, że robiąc specjalizację spędził masę czasu za granicą. Inwestycja w wykształcenie + inwestycja w gabinet (lokalizacja, sprzęt, zatrudnieni specjaliści) ma swoje odbicie w cenie.
I jak Łoza po jednym ze spacerów wieczornych wróciła ze spuchniętym okiem, to ja następnego dnia z zegarkiem w ręku czekałam na otwarcie jego gabinetu i wyprosiłam przyjęcie mnie bez kolejki.
Fakt, za samą wizytę zapłaciłam jak za zboże, ale wyszłam uspokojona, z suką przebadaną na wszystkie strony, bez pośpiechu i z odpowiedziami na wszystkie moje pytania.
Oczywiście widziałam świetnie zrobione oczy u "lokalnych wetów" (na pewno trzeba być dobrym chirirgiem plastykiem do takiego liftingu ze sporym doświadczeniem i wyczuciem) i w żaden sposób nie dyskredytuję ich umiejętności ale są też sytuacje, kiedy porywają się oni "z motyką na słońce". Robią zabieg, bo to w końcu nie operacja na otwartym sercu a efekty są opłakane...
Także do każdego właściciela /hodowcy należy decyzja co wybiera.
Co do narkozy...
Darianna to nie o to chodzi, że komuś coś nakazujesz, tylko o to , że w pierwszym poście napisałaś, że uznałaś " że to za dużo chemii" co jednak bardzo działa na wyobraźnię wielu osób (mało czego tak się współcześnie boimy jak chemii

). Jak napisałaś potem sama -nie jesteś wetem - a agag jest i dlatego ją "uniosło".
Mnie jako laikowi też zabrakło w tym logiki, bo tak jak napisała agag - podaje się lek, który ma zniwelować działanie innego - szkodliwego. To nie wybudzanie jest niebezpieczne dla psa (choć może są też przypadki powikłań), tylko narkoza. Z resztą właśnie niebezpieczeństwo narkozy dożylnej polega na tym, że jeżeli coś się dzieje i jest potrzeba natychmiastowego wybudzenia zwierzęcia, aby ono nastąpiło musisz podać kolejny lek i poczekać na jego działanie.
Dlatego ja przy każdym zabiegu pierwsze o co prosiłam to narkoza wziewna. Wiem, że to nie zawsze jest możliwe, ale jeżeli jest taka opcja uważam, że powinno się z niej korzystać. Bard po operacji był przymulony i "upierdliwy" po wybudzeniu i to dość długo - nie wykluczam, że miał na to wpływ też jego wiek.
Ale już kota odebrałam jak nowego - zero objawów narkozy.