

Pies powoli wychodzi z lekkiej deprechy posylwestrowej. Wyraźnie to widzę. Korek jest przepoczciwym psem, bardzo przyjaznym, łagodnym i kochanym. Jest ulubieńcem wszystkich okolicznych psiarzy, na spacerze wita się z kolegą/koleżanką, a potem - regularnie - również z każdym właścicielem (wywijanie kół ogonem i chlastanie tymże po kolanach, tudzież twist biodrami). Niemniej mam wrażenie, że jest z natury introwertykiem. Dużo zmartwień chowa w sobie, nie eksponuje ich za bardzo. Imprezę sylwestrową przeżył jakoś, ale ten wieczór i następne, plus nieustające strzały, wyraźnie go przestraszyły. Na spacerach chodził osowiały, dużo spał. Mogła to być zapewne reakcja na antybiotyk i choróbsko, ale trochę byłam zaniepokojona.
Od kilku dni widzę - humor wrócił.
Chwilowo jestem pod wrażeniem treningu drogą kształtowania - codziennie pilnie się uczymy i efekty zupełnie mnie powalają! Nie sądziłam, że nam się to uda, a tymczasem udaje się coraz lepiej
