

Czyli wg. stanu na dziś: zgadza się - nie znacie. I nadal nie jest mi to do niczego potrzebne. Jemu też już nie

Tylko, że nie ma IMO przed czym. Nawet, gdyby mi ktoś powiedział, ze to najbrzydszy ogar, jakiego widział w życiu, mało by mnie to poruszyło. Nie dla tego, że wygląd się nie liczy, bosko byłoby mieć takiego fest champina. Tylko, że dla mnie pies to pies. Piękny, brzydki, rasowy, kundel, dostojny, łamaga... Cztery łapy i tyle.EiMI pisze: Wiesz, że Mozarta będę bronić jak niepodległości
No to teraz rozumiemdlatego pisałam o Ogim w typie
Aniu przepraszam za takiego wielkiego o mało co offa
Na wiosnę? W poznaniu?A przy okazji podzielisz się i pozwolisz mi go wyściskać![]()
Ale mi się naprawdę wydawał inny -bardziej "wyciągnięty", skośnooki, z nisko ułożonymi uszami...A różni się na tle innych ogarów tym, że jest Twój. Zapewniam Cię, że każdy ma to samo - własny zawsze mu się "wyróżnia".
to czemu właściwie go nie wzięłaśEiMI pisze:Wiesz, że Mozarta będę bronić jak niepodległości, bo to był "mój" szczeniak i Hania i Wioleta też to wiedzą, bo długo męczyło mnie, że nie tego zabiorę do domu...![]()
Coś jak słoń ze sznurkiem przy nodze w palącym się cyrkuzybalowie pisze:Obraca się i widzi, że ciągnie po ziemi pustą obrożę, którą chyba za luźno zapięliśmy.
A pies?
Jak gdyby nigdy nic idzie obok niego, przy nodze, w ogóle nie zwracając uwagi na fakt, że wywinął się z obrożySzli tak sobie zgodnie spory kawałek, zanim mój luby się zreflektował, że coś nie gra.
Se po prostu szedł przy nodze...![]()
Nie wiem co nim powodowało, ale jednego jestem pewna - gdyby na drodze znalazł pudełko po jogurcie - sru - tlebyśmy go widzieliAszemi pisze: Coś jak słoń ze sznurkiem przy nodze w palącym się cyrkua tak poważnie to super