
Mozart
- Aszemi
- Posty: 6177
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
- Gadu-Gadu: 4921992
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
Nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę takich odwiedzin 

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
Ogi nie był mieszańcem, nie miał rodowodu, co jak pokazuje życie zdarza się w hodowlach nawet dziś (choć nie powinno). W 1997 roku realia (nie mówię o przepisach) hodowlane były nieco inne, a nam na papierach nie zależało. Uraziłaś do żywego moją dumęzybalowie pisze:A faktycznie!
Widać tu tę "kundelkowatość" w genach - bo ogi chyba też był zmieszany, prawda?
Bracia z jednego miotu, a Calvi ma przecież urodę "po bożemu", bardziej wzorcową, a u Mo widać dolewkę kilka pokoleń wstecz. No przynajmniej na ten moment i przynajmniej ze zdjęć.
Czy moglibyście wrzucić trochę zdjęć Ogiego?

Ja wiem o ogarach w szerokim kontekście niewiele, ale Ty kochana - nie wiesz nic!



Co do tej dolewki, o której piszesz.... to chyba chodzi o babcię Gawrę....


Zdjęcia Ogiego viewtopic.php?f=4&t=984&st=0&sk=t&sd=a&start=10" onclick="window.open(this.href);return false;
Co do urody Calvadosa "po bożemu" - jest dokładnie taki, jakiego wtedy nie chciałam - z jasną "łysą" głową, bo chciałam podobnego do Ogiego (ciemnego z wyraźnym zachodzącym mocno na kark czaprakiem, z wyraźnymi znaczeniami przy uszach i najlepiej jeszcze taką ciemnawą "pręgą" na głowie przechodzącą od jednego znaczenia do drugiego. To było takie moje pobożne życzenie.) i dlatego upierałam się przy Mo. I gdyby to zależało tylko ode mnie, byłby dzisiaj mój.
Oczywiście dziś Calvadosa nie zamieniałabym za żadne skarby świata, a "uroda" nie ma już dla mnie takiego znaczenia... ale w ówczesnym stanie ducha.... wszystko bym dała, żeby cofnąć czas...
Ostatnio zmieniony czwartek 16 gru 2010, 09:41 przez EiMI, łącznie zmieniany 1 raz.


Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
A bo tak mnie zatkało, że jeszcze nie wymyśliłam nic mądrego. A pisanie, że nie widzę w Mo nic kundelkowatego i bardzo mi sie podoba jest mało przekonujące. A do Gawry nie jest podobnyEiMI pisze: Aż się dziwię, że jeszcze Wioletta i Hania nie zareagowały![]()



Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
Też mam takie wrażenie, że nic w nim z babci na zewnątrz nie wylazło 



Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
Bardzo dziękujemy za zdjęcia
- miałam ostatnio tyle pracy, że nie było kiedy obrobić moich, chociaż w większości wyszły fatalnie
Postaram się coś dorzucić od siebie.
Niesamowite jest to, jak różnie wychodzą psy w zależności od aparatu - patrzyłam na te zdjęcia i myślałam: "to jest mój pies?"
Wizyta była faktycznie krótka, ale cieszę się, że udało nam się wpaść chociaż na moment. Ja miałam okazję w końcu zobaczyć rówieśnika Mo, a on - pobrykać. Ale było spaaanie w pociągu
Kategoria "kundelkowatości" to przenośnia - byłam przekonana, ze ten charakterystyczny rys wyglądu mają w większości psy z jakimś tam stopniem zmieszania w rodowodzie. Ba, byłam przekonana, że Mo jest mało wzorcowy, że chociaż podoba mi się jako pies, nie jest wzorcowo "ogarowaty". Tak jak piszesz - najwyraźniej o ogarach mam nikłe pojęcie. Jeśli chcesz zmienić ten stan rzeczy, możesz mi podrzucić tytuły lekturek, o które mogę uzupełnić swój stan wiedzy
Nie sądzę, żeby Wioletta się obraziła na taką wypowiedź akurat ode mnie - bo raczej wie, że u mnie pies z "niedostatkami" - urojonymi czy realnymi, to po prostu pies. To ludzie są wrażliwi na słowa.



Niesamowite jest to, jak różnie wychodzą psy w zależności od aparatu - patrzyłam na te zdjęcia i myślałam: "to jest mój pies?"

Wizyta była faktycznie krótka, ale cieszę się, że udało nam się wpaść chociaż na moment. Ja miałam okazję w końcu zobaczyć rówieśnika Mo, a on - pobrykać. Ale było spaaanie w pociągu

...ale ja jestem dumna ze swojego psa, tyle, że z innych powodówPowinnaś być dumna z faktu posiadania tak pięknego psa, do którego ja piałam z zachwytu i do dziś o nim myślę!, a nie pisać o nim w kategoriach "kundelkowatości"!


Nie sądzę, żeby Wioletta się obraziła na taką wypowiedź akurat ode mnie - bo raczej wie, że u mnie pies z "niedostatkami" - urojonymi czy realnymi, to po prostu pies. To ludzie są wrażliwi na słowa.
... Nie rozumiem.Ogi nie był mieszańcem, nie miał rodowodu, co jak pokazuje życie zdarza się w hodowlach nawet dziś
Mi też. Ta kundelkowatość odnosiła się raczej do tego, że się wyróżnia spośród innych ogarów (na żywo), z czego ja sobie wyciągnęłam mało być może profesjonalny wniosek, że jest najwyraźniej niespecjalnie wzorcowynie widzę w Mo nic kundelkowatego i bardzo mi sie podoba
A ja cały czas widzę w nim babcię z pyska - znam Gwarę tylko ze zdjęć i tylko na tej podstawie mogę mieć jakieś skojarzenia. I naprawdę, cały czas mi ją przywodzi na myślA do Gawry nie jest podobny

Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
"...Mi też. Ta kundelkowatość odnosiła się raczej do tego, że się wyróżnia spośród innych ogarów (na żywo), z czego ja sobie wyciągnęłam mało być może profesjonalny wniosek, że jest najwyraźniej niespecjalnie wzorcowy...."
Powyższa wypowiedź w mojej ocenie jest słuszna, lecz nie do końca. Moim skromnym zdaniem wyróznia sie tylko tym, że sposród innych, bardzo się interesuje wszystkim i wszędzie go pełno, podobnie jak bohun w jego wieku. Uświadomcie go po co jest na tym świecie, i jaka jest jego misja, a jestem święcie przekonany, że będzie wybornym myśliwym
Dodatkowo, przekonuje za tym fakt, że chłopak ma pare....... Dla mnie wygląda pieknie kiedy z kufą w trawie i ogonem do góry chodzi i czegoś szuka....., tylko czego?
Na temat kudelkowatości się nie wypowiadam, bo się na tym nie znam.
Pozdrawiam
Jarek
Jest już dwoje chętnych na wspólny spcer, piszecie sie?
Powyższa wypowiedź w mojej ocenie jest słuszna, lecz nie do końca. Moim skromnym zdaniem wyróznia sie tylko tym, że sposród innych, bardzo się interesuje wszystkim i wszędzie go pełno, podobnie jak bohun w jego wieku. Uświadomcie go po co jest na tym świecie, i jaka jest jego misja, a jestem święcie przekonany, że będzie wybornym myśliwym


Na temat kudelkowatości się nie wypowiadam, bo się na tym nie znam.
Pozdrawiam
Jarek
Jest już dwoje chętnych na wspólny spcer, piszecie sie?
Exitus acta probat
http://www.myslistwozogary.pl" onclick="window.open(this.href);return false; ; http://www.ogarowegranie.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
hodowla Ogarów Polskich - "Ogarowe Granie"
http://www.myslistwozogary.pl" onclick="window.open(this.href);return false; ; http://www.ogarowegranie.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
hodowla Ogarów Polskich - "Ogarowe Granie"
Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
Ba! Z miłą chęcią.Ł-Bohun pisze: Jest już dwoje chętnych na wspólny spcer, piszecie sie?
p.s. Po Twojej wypowiedzi wychodzi w ogóle na to, że każdy widzi coś innego

____________________
No dobsz, to jeszcze kilka fotek ode mnie. Umówmy się, że mają wartość sentymentalną, proszę zignorować ich jakość

Z wielkim zaciekawieniem patrzyłam na brykanie małolatów. W ogóle, wizyta sprawiła mi dużo radochy.
Mozartucha w pociągu spisał se gracko, naprawdę, miło się z nim podróżuje:

Straszne nudy...

Chyba poznał swoja kumpelę...


A tu już z bratem:


I po powrocie do domu


Re: Mozart - "Mozart, do mnie!"
Ania nam się zapowietrzyła w tłumaczeniach, a ja gdzie tylko mogłam
dawałam
Wiesz, że Mozarta będę bronić jak niepodległości, bo to był "mój" szczeniak i Hania i Wioleta też to wiedzą, bo długo męczyło mnie, że nie tego zabiorę do domu...
Nie wiem co znaczy "nie rozumiem": rasowy bez papierów. Wiem, że są osoby, które uważają za psy rasowe tylko te, które mają papiery, dlatego pisałam o Ogim w typie - żeby uniknąć dyskusji co do pochodzenia i tłumaczenia mi... że miałam kundla, który tylko wyglądał jak ogar. Wiem, jakiego miałam psa (nie jestem zarozumiała, po prostu uważam, że był mój i innego bym nie chciała) i jest mi absolutnie obojętne czy ktoś będzie o nim myślał jak o kundlu.
Kupiliśmy go z drugiej ręki, dostaliśmy adres hodowcy na Dolnym Śląsku, który za dokumenty żądał dodatkowej zapłaty (???), a poprzedni właściciele psa ich nie chcieli. Mieliśmy kiedyś tam pojechać, ale miesiące mijały, nie było czasu, nie było potrzeby, mijały lata... adres się zgubił. Chcieliśmy mieć psa i mieliśmy, reszta mało nas obchodziła...Może i szkoda, może to był poważny błąd z naszej strony... kto wie.
10/11 lat temu (wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnie) Hania oglądała go na jakimś konkursie dzikarzy pod Nową Solą. Sprawa wyszła z zupełnego przypadku i mojej infantylnej prośby do znalezionego w Internecie przypadkowego hodowcy o udostępnienie mi zdjęć szczeniąt ogara. Chciałam zobaczyć, jak wygląda taki maluch. Nasz miała 11 miesięcy, jak go kupiliśmy, a już wtedy myśleliśmy, że kiedyś, za sto lat, kolejny pies też będzie ogarem. Zdjęcia były śliczne. Przez wiele lat miałam je w komputerze i często oglądałam.
W każdym razie Hania orzekła wówczas, że to bez żadnych wątpliwości ogar. Potem kilku innych hodowców ras myśliwskich i polskich orzekło to samo i że szkoda, żeby się taki ładny pies marnował. Nie ma adresu, trudno... założyć mu KW. Ale też nam się nie chciało z różnych powodów. Ot i historia mojego ogara w typie ogara.
Aniu przepraszam za takiego wielkiego o mało co offa
A Mo jest piękny i pękajmy z dumy obie! A przy okazji podzielisz się i pozwolisz mi go wyściskać
Wiem, że masz kręćka na punkcie swojego pupila bez cienia wątpliwości - to widać na blogu
- to jest właśnie ta choroba zakaźna. Aróżni się na tle innych ogarów tym, że jest Twój. Zapewniam Cię, że każdy ma to samo - własny zawsze mu się "wyróżnia".
Tylko większości - pozytywnie 



Wiesz, że Mozarta będę bronić jak niepodległości, bo to był "mój" szczeniak i Hania i Wioleta też to wiedzą, bo długo męczyło mnie, że nie tego zabiorę do domu...

Nie wiem co znaczy "nie rozumiem": rasowy bez papierów. Wiem, że są osoby, które uważają za psy rasowe tylko te, które mają papiery, dlatego pisałam o Ogim w typie - żeby uniknąć dyskusji co do pochodzenia i tłumaczenia mi... że miałam kundla, który tylko wyglądał jak ogar. Wiem, jakiego miałam psa (nie jestem zarozumiała, po prostu uważam, że był mój i innego bym nie chciała) i jest mi absolutnie obojętne czy ktoś będzie o nim myślał jak o kundlu.
Kupiliśmy go z drugiej ręki, dostaliśmy adres hodowcy na Dolnym Śląsku, który za dokumenty żądał dodatkowej zapłaty (???), a poprzedni właściciele psa ich nie chcieli. Mieliśmy kiedyś tam pojechać, ale miesiące mijały, nie było czasu, nie było potrzeby, mijały lata... adres się zgubił. Chcieliśmy mieć psa i mieliśmy, reszta mało nas obchodziła...Może i szkoda, może to był poważny błąd z naszej strony... kto wie.
10/11 lat temu (wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnie) Hania oglądała go na jakimś konkursie dzikarzy pod Nową Solą. Sprawa wyszła z zupełnego przypadku i mojej infantylnej prośby do znalezionego w Internecie przypadkowego hodowcy o udostępnienie mi zdjęć szczeniąt ogara. Chciałam zobaczyć, jak wygląda taki maluch. Nasz miała 11 miesięcy, jak go kupiliśmy, a już wtedy myśleliśmy, że kiedyś, za sto lat, kolejny pies też będzie ogarem. Zdjęcia były śliczne. Przez wiele lat miałam je w komputerze i często oglądałam.
W każdym razie Hania orzekła wówczas, że to bez żadnych wątpliwości ogar. Potem kilku innych hodowców ras myśliwskich i polskich orzekło to samo i że szkoda, żeby się taki ładny pies marnował. Nie ma adresu, trudno... założyć mu KW. Ale też nam się nie chciało z różnych powodów. Ot i historia mojego ogara w typie ogara.
Aniu przepraszam za takiego wielkiego o mało co offa





Ostatnio zmieniony czwartek 16 gru 2010, 17:09 przez EiMI, łącznie zmieniany 1 raz.

