Myśle, że nie powinienes oceniać nie znając ani Dunaja ani Jana.baster pisze:Powiem krotko zachowanie psa super natomiast męża i mysliwego ojjo jo mniej niż zero.
Trzymał go właściciel po zwolnieniu psa do żywego postrzałka? Albo gdzieś odłożył? Albo dał komuś do potrzymania?- gdzie w tym czasie był otok ?
Skąd wnioski że pies mało doświadczony? I że przewodnik nie był pewien co do tego czy dzik żyje?- kto wysyła mało doswiadczonego psa po postrzałka w krzaki (tak giną psy) nie będąc pewny czy żyje itd.
Jeżeli takie wnioski, że żywego postrzałka pies ma dochodzić do końca na otoku to chyba lepiej, żeby nie wyciągali.Tu mozna dużo mówić i pisac są to dobre przykłady popełnionych błędow lecz dobrze że pytasz bo inni wyciągną wnioski.
Zawsze? Na naturalnym tropie? To jestes dobry, bo ja idąc czesto musze po prostu uwierzyć psu, ze wie co robi.Otok to gwarancja dobrej pracy psa - zawsze można ją korygować,
Według mnie jeżeli wiemy że dzik jest żywy to dużo bezpieczniej jest puscić psa luzem niż dochodzić na otoku... Ja w każdym razie nie będę czegoś takiego ryzykować.- bezpieczenstwo dla psa w tym przypadku właściciela i myśliwego
Moje doświadczenia są takie, że ogar jeśli łapie zwierzynę za gardło to wie, że jest od niej silniejszy.- ten dzik juz był tak osłabiony ze dał sie złapac za gardło w innym przypadku mogło sie skończy tragicznie.
Baster - od początku kilka błędnych założeń:- mniej ranny zwierz potrafi jeszcze daleko uchodzić i to w kilometrach i tak samo za nim pies a powrot jest trudny czasami go nie ma i znow tragedia.
Moja rada nie tropić bez otoku.
- że własciciel Dunaja jest mało doświadczony
- że właściciel Dunaja nie ma pojecia o dochodzeniu postrzałków
- że Dunaj jest mało doswiadczonym psem
- że w czasie opisanego dochodzenia postrzałków pies od poczatku był puszczony luzem
Może trochę mniej nadinterpretacji postów i trochę więcej wiary we właścicieli ogarów

Jednak miałam rację jeśli chodzi o reklamęWięcej na warsztatach
DB
