
Jazda samochodem - choroba lokomocyjna
Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna
Nie jeździmy jakoś bardzo często - raz w tygodniu samochodem i raz - autobusem, na szkolenie. Widzę duże postępy u Korka: zero wymiotowania, ślini się dużo mniej. Nie jest zachwycony, a w autobusie dodatkowo lekko przestraszony; z tym też jest jednak coraz łatwiej. Wskakuje niezbyt żwawo, ale potem siada grzecznie i siedzi, zapierając się łapami na zakrętach. Nawet zaczęłam lubić te jazdy komunikacją miejską, bo jakoś zawsze nam się trafia ktoś zachwycony, kto wypytuje o rasę i robimy ogarzy PR
.

Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

- wszoleczek
- Posty: 1894
- Rejestracja: środa 18 lis 2009, 10:44
- Gadu-Gadu: 3431453
- Lokalizacja: Libiąż k/Chrzanowa
- Kontakt:
Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna
A my się w ogóle nie ślinimy
Ani w samochodzie, ani w autobusie 


Natalia i Nero
Re: Jazda samochodem - choroba lokomocyjna
Młody był uczony jazdy wszelką komunikacją od kiedy do nas trafił, czyli już między 7 a 8 tygodniem.
Na początku było trudno, bardzo się bał. Ale w autobusie było przytulanie i dużo nagród, a jazdy samochodem powtarzaliśmy niemal codziennie. Po kilkunastu dniach takich powtórek było już dobrze.
Nie ślini się, nie piszczy, nie denerwuje, nie szamocze, sam wsiada i wysiada - kładzie się i zasypia, czy to w pociągu, czy w autobusie czy w tramwaju. Pies znika - to bardzo ułatwia podróże.
Na początku było trudno, bardzo się bał. Ale w autobusie było przytulanie i dużo nagród, a jazdy samochodem powtarzaliśmy niemal codziennie. Po kilkunastu dniach takich powtórek było już dobrze.
Nie ślini się, nie piszczy, nie denerwuje, nie szamocze, sam wsiada i wysiada - kładzie się i zasypia, czy to w pociągu, czy w autobusie czy w tramwaju. Pies znika - to bardzo ułatwia podróże.