Korek całkiem Liliowy ;)
Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Trudna to sztuka. Ja już czasami po prostu wzdycham, biorę psa na smycz i wracam do domu...
Ostatnio zrobiłam eksperyment- poszłam na łąkę, usiadłam na kamieniu z książką i kawką, puściłam psa: a leć se zołzo, ja cię szukać nie będę, przywoływać też nie. Młody zataczał duże kręgi, znikał na kilka minut, ale za każdym razem wracał sprawdzić czy jestem i odmeldować się. Był niezmiernie zdziwiony, że nie chodzę za nim. Po godzinie i dwóch rozdziałach później młody ładnie przychodził na zawołanie.
Ostatnio zrobiłam eksperyment- poszłam na łąkę, usiadłam na kamieniu z książką i kawką, puściłam psa: a leć se zołzo, ja cię szukać nie będę, przywoływać też nie. Młody zataczał duże kręgi, znikał na kilka minut, ale za każdym razem wracał sprawdzić czy jestem i odmeldować się. Był niezmiernie zdziwiony, że nie chodzę za nim. Po godzinie i dwóch rozdziałach później młody ładnie przychodził na zawołanie.
Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Hm... a ja znalazłam taki coś: http://www.flickr.com/photos/mozartfoto ... 878337282/" onclick="window.open(this.href);return false;
To Korek, prawda?
To Korek, prawda?

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Pamiętam, jak przyglądałam się tym zdjęciom w wielkim napięciu, próbując odgadnąć, który z tych dwóch pozostałych będzie MÓJ
. Ale teraz patrzę, patrzę i nie mam pewności, wydaje mi się, że to Chyży, że za ciemna głowa...
W każdym razie - pozycja bardzo Korkowa
, a może raczej - pozycja bardzo ogarkowa? Korek z pewnością jest nieodrodnym bratem Mozziego pod wieloma względami: poza kilkoma dziennie momentami szwungu (zwykle po powrocie ze spaceru), kiedy wariuje, majta pluszakami i podgryza sznury - psa w zasadzie nie ma. Śpi. Leży. Wstaje, przejdzie się po domu, sprawdza stan liczebny pozostałych domowników
i znowu się kładzie, uspokojony. Może ja mam owczarka nizinnego, a nie ogórka?... Nie szczeka prawie nigdy. Czasem zdarza mu się to w zabawie z psami; domyślam się zresztą, że to wszystko może się jeszcze odmienić, kiedy dorośnie.
Ostatnio, szkolony intensywnie na każdym spacerze metoda pana Gałuszki - przychodzi w 95%. Te pozostałe pięć procent, to oczywiście chwile, kiedy szarpie się w krzaczorach z kością czy inszym smakołykiem
.
Najbardziej lubię, kiedy leży koło mnie, z łbem wtulonym w łapy i popatruje na mnie z wielkim uczuciem. Ja wiem, że to uczucie znaczy: "Może jednak da coś do żarcia?... Kiedy da coś do żarcia?... Da, na pewno da coś do żarcia!"
- no, ale można zawsze hodować złudzenia, że pies jednak kocha...
Bo ja - owszem. Wszyscy już doszli zgodnie do wniosku, że na punkcie psa zupełnie oszalałam i to jest chyba oczywista oczywistość. Dziś wyjeżdżam na trzy dni i od tygodnia zamartwiam się straszliwie, co to będzie z biednym psiunem i jak on da sobie radę beze mnie
.
Wczoraj wieczorem padał na niego śnieg na spacerze, ale na ziemi go nie było, bo chlapa. Dziś rano trochę go zostało i pies był szalenie zaintrygowany. Jednak spacery w kopnych zaspach jeszcze przed nami.

W każdym razie - pozycja bardzo Korkowa


Ostatnio, szkolony intensywnie na każdym spacerze metoda pana Gałuszki - przychodzi w 95%. Te pozostałe pięć procent, to oczywiście chwile, kiedy szarpie się w krzaczorach z kością czy inszym smakołykiem

Najbardziej lubię, kiedy leży koło mnie, z łbem wtulonym w łapy i popatruje na mnie z wielkim uczuciem. Ja wiem, że to uczucie znaczy: "Może jednak da coś do żarcia?... Kiedy da coś do żarcia?... Da, na pewno da coś do żarcia!"

Bo ja - owszem. Wszyscy już doszli zgodnie do wniosku, że na punkcie psa zupełnie oszalałam i to jest chyba oczywista oczywistość. Dziś wyjeżdżam na trzy dni i od tygodnia zamartwiam się straszliwie, co to będzie z biednym psiunem i jak on da sobie radę beze mnie

Wczoraj wieczorem padał na niego śnieg na spacerze, ale na ziemi go nie było, bo chlapa. Dziś rano trochę go zostało i pies był szalenie zaintrygowany. Jednak spacery w kopnych zaspach jeszcze przed nami.
Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Na pewno kochaJotka pisze:Najbardziej lubię, kiedy leży koło mnie, z łbem wtulonym w łapy i popatruje na mnie z wielkim uczuciem. Ja wiem, że to uczucie znaczy: "Może jednak da coś do żarcia?... Kiedy da coś do żarcia?... Da, na pewno da coś do żarcia!"- no, ale można zawsze hodować złudzenia, że pies jednak kocha...

Jak ja patrzę w jaki sposób Uchatek przytula się do nas ... jak nadstawia szyję do wycałowania, jak mnie łapami obejmuje i wtula łeb we mnie ... ech ... psy potrafią dać od siebie ogrom uczuć

PS. oczywiście uczucia do żarcia nic i nikt nie przebije



Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Ciekawie mi się to czyta 
Co do zdjęcia - wydaje mi się, ze to Korkos, patrząc na łatę na klacie... ale nie mam pewności.
Muszę sobie tę książkę sprawić, jak bym cyk cyk
Długo się do tego przymierzałam, ale teraz mam już rekomendację, nie ma się nad czym zastanawiać.
Co do szczekania - pies-niemota. A jeśli chodzi o przytulanki, to nie wiem, jak było u was, ale kiedyś MO był bardzo obojętny - byliśmy, czy nie - jedno licho. Żadnej radochy po powrocie, żadnego merdania ogonem. Myślałam - może taka rasa. A tu proszę, im starszy jest, tym bardziej kontaktowy. Wcześniej był taki... hm...
autystyczny, ze tak powiem. Znikoma potrzeba kontaktu, daj żreć.
Ostatnio bardzo się to zmienia. Pomijam szaloną radość, kiedy wracamy do domu. Ale przede wszystkim jest podchodzenie i kładzenie pyska na kolanach (uwielbiam to) i wykorzystywanie każdej okazji, żeby legnąć przy nogach. Leżę, czytam książkę, pies śpi obok. Po chwili - pach - psi pysk na książce. I to nie jest żebractwo, bo ja jego żebractwo znam - inaczej się objawia
On po prostu chce być blisko, czego wcześniej nie było.
Robi się coraz bardziej kontaktowy i przylepny. Cieszy się, jak zejdę ze schodów, cieszy, jak wyjdę z łazienki, cieszy, jak wracam z balkonu
Wiem, że to nie brzmi jak szczególny powód do ekscytowania się, ale kiedyś tak po prostu nie było - szczerze nas olewał.

Co do zdjęcia - wydaje mi się, ze to Korkos, patrząc na łatę na klacie... ale nie mam pewności.
Muszę sobie tę książkę sprawić, jak bym cyk cyk

Co do szczekania - pies-niemota. A jeśli chodzi o przytulanki, to nie wiem, jak było u was, ale kiedyś MO był bardzo obojętny - byliśmy, czy nie - jedno licho. Żadnej radochy po powrocie, żadnego merdania ogonem. Myślałam - może taka rasa. A tu proszę, im starszy jest, tym bardziej kontaktowy. Wcześniej był taki... hm...

Ostatnio bardzo się to zmienia. Pomijam szaloną radość, kiedy wracamy do domu. Ale przede wszystkim jest podchodzenie i kładzenie pyska na kolanach (uwielbiam to) i wykorzystywanie każdej okazji, żeby legnąć przy nogach. Leżę, czytam książkę, pies śpi obok. Po chwili - pach - psi pysk na książce. I to nie jest żebractwo, bo ja jego żebractwo znam - inaczej się objawia

Robi się coraz bardziej kontaktowy i przylepny. Cieszy się, jak zejdę ze schodów, cieszy, jak wyjdę z łazienki, cieszy, jak wracam z balkonu

- trusiak
- Posty: 413
- Rejestracja: środa 05 maja 2010, 20:12
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Katowice, czasem Libiąż
Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Mira też tak miała jak byla mala. Michał bał się, że będziemy mieć ozięblego psa, a tak bardzo chciał ją mizizać i przytulać
Mira podchodziła do nas z pewną dozą nieufności. "Fajnie, że jesteście, ale jak by Was nie było, to świat też by się kręcił". Aktualnie dzieciak ma bzika na naszym punkcie, a my na jej
Przytula się i nawet liże po twarzy, co dla nas jest czymś wspaniałym, bo kiedyś odnosiło się wrażenie, że nie wie do czego język służy
Jak sobie teraz kogoś upatrzy, to przylepia się strasznie, co jest niesamowicie slodkie



Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Może coś w tym jest. Mam wrażenie, że Korek od zawsze łasił się, wtulał, lizał i tak dalej - na pewno odkąd u nas jest, umierał z radości na mój widok - jednak mam wrażenie, że to wszystko z wiekiem (w końcu jeszcze skromnym
) bardzo się nasila...
Cóż, wyjechałam, wróciłam - powitanie było radosne i bardzo mokre
. Pies - niestety - musiał wyemigrować z domu, razem z Zosią; pojechał do moich rodziców. Nie dość, że pańcia zniknęła, jeszcze otoczenie mu się zmieniło - dom i ogród niby już trochę zna, ale nie ma porównania z własnym fotelem
. Biedaczysko, piszczał podobno przez całą pierwszą noc, aż zdesperowana rodzina pozwoliła mu wpełznąć na łóżko Zosi i tam uciąć sobie drzemkę. Od tej pory, bezczel jeden, włazi na łóżko Zosi (już u nas w domu) i schodzi bardzo niechętnie
.
Strasznie się cieszę, że dane mi teraz obserwować działania psa w kopnym śniegu. Wnioski: śnieg to jest absolutnie to, co Korek lubi najbardziej na świecie (poza żarciem!). Spacery stały się dziką radością dla nas obojga. Korek nurkuje, skacze, tarza się, wariuje z radości - przy tym śmieci zostały solidnie zakopane, zatem ja nie mam stresu. Ponadto przybiega nieprawdopodobnie karnie na każde moje piśnięcie - nie wiem już sama, czy to śnieg, czy boi się, biedaczysko, żebym mu znowu nie zniknęła
. Tak czy owak, okazało się, że zima dla mojego ogara - i dla mnie - jest prawdziwą krainą cudów!

Cóż, wyjechałam, wróciłam - powitanie było radosne i bardzo mokre



Strasznie się cieszę, że dane mi teraz obserwować działania psa w kopnym śniegu. Wnioski: śnieg to jest absolutnie to, co Korek lubi najbardziej na świecie (poza żarciem!). Spacery stały się dziką radością dla nas obojga. Korek nurkuje, skacze, tarza się, wariuje z radości - przy tym śmieci zostały solidnie zakopane, zatem ja nie mam stresu. Ponadto przybiega nieprawdopodobnie karnie na każde moje piśnięcie - nie wiem już sama, czy to śnieg, czy boi się, biedaczysko, żebym mu znowu nie zniknęła

Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
My mamy to samoJotka pisze: ... zima dla mojego ogara - i dla mnie - jest prawdziwą krainą cudów!

Coda szaleje w śniegu aż miło ... musi nieźle się naskakać bo napadało tyle, że małej nie widać

No a Uchaty .... dzikie szaleństwo

Widok tak szczęsliwych psów rozczula mnie najbardziej na świecie



Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Ano właśnie, ja też biegam, jak głupia, nie czuję zimna, piszczę do tego mojego psiuna, jak radosna tchórzofretka, nie bacząc na dziwne miny ogółu
. Biegamy oboje po zaspach, ja w tym większej radości, że bardzo się sprawdzają buty po synku (dwa rozmiary za duże, ale cóż), porządne, żeglarskie gumofilce do kolan
.
Sprawdziłam uzębienie - Korek ma tak samo, jak Calvados i Mozart, nieskończona ilość zębisk, po pięć rzędów!
Tak sobie myślę, że teraz jest trochę taki czas, jaki czasem bywa u dzieci - mija kolejny kryzysik (dwulatka, pięciolatka etc. etc.) i robi się błogo. Korek posłuszny, spokojny, grzeczny i kochany - a przecież wiem, że już za chwilę zaczną się harce nastolatka... Hm, hm, trzeba zbierać siły.


Sprawdziłam uzębienie - Korek ma tak samo, jak Calvados i Mozart, nieskończona ilość zębisk, po pięć rzędów!


Tak sobie myślę, że teraz jest trochę taki czas, jaki czasem bywa u dzieci - mija kolejny kryzysik (dwulatka, pięciolatka etc. etc.) i robi się błogo. Korek posłuszny, spokojny, grzeczny i kochany - a przecież wiem, że już za chwilę zaczną się harce nastolatka... Hm, hm, trzeba zbierać siły.
Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
CiekaweJotka pisze:Biedaczysko, piszczał podobno przez całą pierwszą noc, aż zdesperowana rodzina pozwoliła mu wpełznąć na łóżko Zosi i tam uciąć sobie drzemkę.

Łooo tak...Wnioski: śnieg to jest absolutnie to, co Korek lubi najbardziej na świecie (poza żarciem!).