No to sobie poczytałam
Wiele Waszych argumentów
bardzo mnie zainteresowało, choć nie interesując się nigdy szczególnie zagadnieniem hodowli, genetyką i wszystkimi pojawiającymi się tu pytaniami i wątpliwościami, nie czuję się na siłach oceniać Waszych wypowiedzi czy stanowisk, ani tym bardziej zabierać głosu w merytorycznej dyskusji.... ale... zrodziła mi się Waszych wypowiedzi jedna taka myśl....
ponieważ wcześniej mieliśmy psa NN, który wyglądał i zachowywał się jak ogar (i dodam dla jasności, że dokonał żywota jako prawiczek) a obecnie mamy psa z III KW, który też wygląda jak ogar, choć jest mało podobny "z twarzy"

do poprzedniego naszego psa.. . i w związku z tym, że od momentu odkrycia Ogarkowa naoglądałam się po sufit zdjęć różnych ogarów - a (choć można je ująć w kilka grup wewnątrz których daje się zauważać znaczne fizyczne podobieństwo) każdy inny... zwątpiłam co ogarem jest, a co nie.
Nie jestem hodowcą obarczonym wielką odpowiedzialnością za te istoty, które ów hodowca powoła do życia, więc myślę sobie, że mam większe możliwości wybrzydzania i kierowania się swoim prywatnym poczuciem estetyki i tego, co mi się podoba, a co nie i żaden wzorzec rasy nie jest w stanie mnie powstrzymać

Tylko że ja nie staję na uszach, żeby to co mi się podoba replikować....
Ale do rzeczy: skoro z powodu dużej/niedużej (niepotrzebne skreślić, nie mnie to oceniać) liczby psów (w sensie gatunku

) KW lub NN, które są podejrzewane o czynny współudział w rodzeniu się szczeniąt pt. jakiegoś mnie Panie Boże stworzył, takiego mnie masz... czyli po ogaropodobnych rodzicach, ale całym swoim jestestwem zaprzeczających związkowi z rasą (choć rozumiem, że z takich związków rodzą się szczenięta, które w obrębie jednego miotu są różne i jedne mniej a inne bardziej przypominają ogary, a wszystkie - jeśli wszystko odbywa się na mocy stosownych przepisów dostają takie samo potwierdzenie swojej "rasowości" - oczywiście abstrahuję tu od opisywanych ekstremalnych i jak sądzę hipotetycznych przykładów, że po ogaropodobnych rodzicach rodzą się owczarkowate szczenięta ), najlepszym moim zdaniem rozwiązaniem byłby odpowiednik przeglądu hodowlanego przeprowadzony u dorosłych już psów (tzn tych szczeniąt, po osiągnięciu odpowiedniego wieku, np. 15/18 miesięcy) i powtórne ocenienie ich zgodności z wzorcem rasy. Domyślam się, że temu właśnie służą m. in. wystawy, dzięki którym uzyskuje się uprawnienia hodowlane, ale skoro sami piszecie o tym, że sędziowie miewają problemy ze znajomości i interpretacją wzorca, może istniałaby możliwość powołania stosownego "ciała opiniującego" np. na poziomie klubowym.
Wiem, że nikogo i do niczego zmusić siłą się nie da, utopią jest myślenie, że nagle wszyscy hodowcy polecą kontrolować idealność swoich psów/suk, ale takie "koło wzajemnej adoracji" mogłoby chętnym do współpracy dla dobra rasy służyć niezależną opinią - czy śliczny szczeniaczek, którego kupili i kochają do szaleństwa, ma w sobie odpowiedni procent ogara w ogarze, aby mógł się przysłużyć hodowli.
Bo rzeczywiście chapionaty i uprawnienia hodowlane przy odrobinie zacięcia można wyjeździć, tylko po co? jeśli wiemy, że mimo świadomości posiadania pięknego dla nas i dla wielu innych psa/suki jego/jej rozmnażanie, mimo że możliwe nie będzie korzystne dla całej populacji... bo na przykład cecha anatomiczna, która nam właścicielom jest zupełnie obojętna, a sędziowie się nad nią nie rozwodzą, nie powinna być przenoszona bo może zaskutkować zmianą wyglądu przyszłych pokoleń....
Wiem, że każdy hodowca ma swoją wizję i swoje priorytety, którymi się kieruje i do niego należy dobór osobników do rozrodu, ale ja tu tak bardziej pod kątem nie-hodowców, którzy mają psy NN/KW i nie do końca wiedzą czy się z tego cieszyć, bo różne opinie na ten temat krążą. My na przykład rozważaliśmy możliwość zrobienia uprawnień hodowlanych właśnie ze względu na to KW i babcię Gawrę (czyli te słynne nowe geny, które miałby być takie wartościowe w hodowli), a teraz zastanawiam się ile w moim ogarze jest ogara. ( Tzn. prywatnie mam to wiecie gdzie, bo mój pies jest mój bez względu na wszelkie jednostki miar, ale do tej pory myślałam, że umiem rozpoznać ogara, a dziś się dowiedziałam, że być może w ogóle nie wiem jak ogar wygląda

)
Przepraszam, że tak długo, ale nie jestem fachowcem, a chciałam jak najprecyzyjniej wyjaśnić o co mi chodzi
