Pani nie rychliwa, ale sprawiedliwa... (że pozwolę sobie na taką trawestację). Może trochę za późno, ale kupiłam sobie wreszcie książeczkę pana Gałuszki "Aria, do mnie!" (polecaną na forum). Książeczka cienka, szybko się czyta

. Od razu zaczęłam stosować w czasie spaceru i - ach, ach! - działa genialnie. Do tej pory byłam po prostu tępym matołkiem. Pies przywoływany ot, tak sobie i nagradzany (a nie przywoływany nerwowo tylko wtedy, kiedy trzeba go wziąć na smycz) - przybiega, jak strzała, dziś przybiegł nawet z dorwaną wcześniej kością w zębach!

Niestety, komenda "zostaw!" nie zadziałała już tak skutecznie, kość trzeba było wyłuskać z ząbków dosyć podstępnie...
Nastąpiło to zresztą dzięki współpracy aż czterech zaprzyjaźnionych psiarzy (nagonka, plus jeden zdrajca, który pogłaskał łaszącego się i witającego serdecznie Korka, a potem złapał za szelki!

).