Całkiem niedawno odwiedził nas stary znajomy.... znajomy to chyba za dużo powiedziane, bo przywitał Calvadosa, kiedy maluch przyjechał z Poznania i od tej pory pojawił się po raz pierwszy.
Pan pies BOBI - to gość, z którym dobrze jest trzymać sztamę. Ma rozległe układy i koneksje, bo jest psem bardzo dobrze skoligaconym z wieloma doskonałymi rasami.

- Witamy, witamy :)

- Jeszcze tu poniuchaj, a będziesz wiedział wszystko!

- Słuchaj, stary, rzadko do nas wpadasz.... a moglibyśmy częściej tak razem powyć :)

- No przestań, przez ostatnie pięć minut wiele się nie zmieniło....

- Wreszcie jakieś konkrety! Dawaj to, dawaj to, dawaj!

- No daj potrzymać, przecież to moje.....

- ... Teraz wspinaczka! Trzeba ćwiczyć codziennie, żeby móc szybko wdrapać się na górę.... Ludzie zawsze coś dobrego tam chowają ;)

- Jak to nie wolno??? Jak nie wolno, to szybko, przecież ci tłumaczyłem!

- Tor przeszkód.... Ludzie to wiedzą, co sprawi frajdę takiemu spryciarzowi jak ja....

- I ustawiają mi tu różne takie rzeczy..... żebym ćwiczył! Powaga! To wszystko dla mnie :)
Gonitwy, wspinaczka i wspólne śpiewy trwały ze trzy godziny. Potem psiny padły, a Calvados nawet na siq nie wstał w nocy. Nie wiem, co mu się śniło, ale pojękiwał, powarkiwał i przebierał łapami.... chyba utrwalał zdobytą wiedzę
